.....
Zamarłam. Nie widziałam co mam zrobić w takiej sytuacji. Nie wiedziałam czy ten ktoś ma dobre zamiary, czy wręcz przeciwnie. Na marne próbowałam wytężyć moje sokole oko i dostrzec coś. Przełknęłam ślinę i próbowałam coś z siebie w końcu wydusić.
-Coś nie tak?- zapytałam cicho jednak ten ktoś nie odpowiedział.- Coś się panu stało? Mogę pomóc?- pytałam nieznajomego, ale na marne.
W myślach modliłam się, żeby zaraz zjawił się Harry. Nagle nieznajomy przemówił:
-Chcę cię znów mieć.- usłyszałam dobrze znany mi głos.
Ale czy to możliwe? To naprawdę znów on? Myślałam, że Ben da mi spokój i będę mogła w końcu żyć jak inni ludzie na tym porąbanym świecie. Jednak chyba nie było mi to dane.
-Ben? Co ty tutaj robisz?- odsunęłam się od niego na znaczną odległość, na co on zareagował agresywnie.
Podszedł do mnie i mocno chwycił mnie za nadgarstek szarpiąc w nieznanym kierunku. Zaczęłam krzyczeć i szarpać się z nim. Nie potrzebnie krzyczałam. Od razu dostałam od niego mocno w twarz, co lekko zaburzyło moją świadomość. Można powiedzieć, że przez resztę drogi mnie wlekł. Gdy już trochę odzyskałam świadomość znów zaczęłam się z nim szarpać.
-Zostaw mnie!- uderzyłam go nie wiem gdzie.- Puszczaj! Nie masz prawa!
-Zamknij się!- uderzył mnie znów w twarz.- Jesteś tylko moją.
Wepchnął mnie do samochodu i zamknął drzwi. Odruchowo zaczęłam szarpać za klamkę drzwi. Na próżno. Przez całą drogę krzyczałam jednak on, ani na chwilę się na mnie nie spojrzał. Cały czas jechał spokojnie. Nie wiem gdzie mnie wiózł, ale bałam się ogromnie. Po jakimś czasie zatrzymał samochód.
-Wysiadaj!- otworzył drzwi i mocno chwycił mnie za ramię.
Nie miałam siły mu się sprzeciwiać. Zaprowadził mnie do jakiegoś domku i kazał usiąść.
-I co tak na mnie patrzysz?!- krzyknął.
-Czego ode mnie chcesz?- powiedziałam zupełnie spokojnie i spojrzałam mu wrogo w oczy.
-Chce Ciebie...
-Jak to mnie? Chyba od tych narkotyków Ci głowa źle pracuje! Przecież między nami od roku nic nie ma BEN! NIC!!!
-Zamknij się!- szarpnął moim ramieniem.- Ja tu rządzę rozumiesz!?- przytaknęłam głową twierdząco.- Więc masz mnie słuchać i robić co Ci karzę!
Siedział jeszcze chwilę obok mnie w milczeniu. Jego wzrok był przerażający. Każdy jego ruch sprawiał, że się bałam i miałam ochotę płakać.
-Twój chłopak pewnie się martwi co?- powiedział wrednie.
-Wal się!
-Wiesz, że już nigdy go nie zobaczysz?- gdy to powiedział wytrzeszczyłam oczy i zaczęłam się trząść.
-O co ci do cholery chodzi!- wstałam i zaczęłam się na niego drzeć.- To ty mnie zdradziłeś! Nie ja! Więc czego ty ode mnie chcesz do diabła!!!
Boże po co ja to robiłam! Idiotka, idiotka, idiotka!
Rozwścieczony Ben rzucił się na mnie i zaczął próbować zerwać ze mnie ciuchy. Nie miałam siły, żeby się z pod niego wydostać. Krzyczałam, wierzgałam nogami i nic. Nadarzyła mi się okazja, aby go jakoś osłabić. Ugryzłam go z całej siły w rękę. Uwierzcie mi, brzydziłam się, ale wiedziałam, że nie mam wyboru. Chłopak od razu ode mnie odskoczył i wymierzył mi z otwartej dłoni cios w twarz. Ledwo go poczułam. Byłam zbyt oszołomiona. Po chwili wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Próbowałam je otworzyć, ale były naprawdę wytrzymałe. W tym momencie przypomniał mi się ważny fakt. Ben nie był, aż na tyle mądry, żeby zabrać mi telefon. Szybko wyjęłam go z torebki, która leżała na podłodze i wykręciłam numer do Harrego. Ręce tak mi się trzęsły, że ledwo udało mi się utrzymać telefon w dłoni.
-Gdzie ty jesteś!-zapytał zmartwionym, podniesionym głosem.
-Nie wiem, Harry...- zaczęłam płakać.- Proszę pomóż mi.
-Olivia, co się stało?!-spytał zdenerwowany.
-Ben mnie gdzieś przetrzymuje...
-Twój Były?- zapytał zdziwiony.
-Tak... Harry boję się...
-Spróbuj wyjrzeć przez okno. Może będzie tam coś charakterystycznego, co podpowie mi gdzie jesteś.- Gdy Harry to mówił usłyszałam, że Ben wraca.
-O boże on wraca....!!
Położyłam telefon za torebką tak, aby nie przerywać połączenia i wróciłam szybko na wcześniejsze miejsce. Ben wszedł z jakimś wielkim plecakiem. Przyglądałam mu się uważnie.
-Pożałujesz tego co zrobiłaś.- złapał mnie za włosy i popchnął mnie na krzesło.
Zaczęłam krzyczeć, błagać, płakać. Po raz kolejny oberwałam serię ciosów w twarz i chyba zaczynałam tracić świadomość. Ben wziął jakąś strzykawkę i chciał coś mi podać.
-Proszę! Ben, błagam! Nie krzywdź mnie...
-Wiesz jak to jest być narkomanem? Gdy każdego dnia twój umysł, dusza i ciało pragnie tylko jednego?!- przybliżał się do mnie.- To teraz się dowiesz.- Wcisnął całą zawartość strzykawki w moją żyłę, a potem wyszedł.
Myślałam ciągle o tym czy Harry to wszystko słyszał i czy nadal słyszy. Chciałam jakoś spróbować przybliżyć się do telefonu jednak moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Czułam jak to świństwo roznosi się po całym moim ciele.. Powoli traciłam świadomość. Nie czułam nic. W tym momencie chciałam umrzeć....
.....
Jakiś czas później moje oczy zaczęły w końcu pracować. Wszystko było zamazane, ale chociaż coś widziałam. Strasznie bolało mnie całe ciało. Najbardziej twarz i głowa. Czułam jakby to co podał mi Ben wyżerało mi mózg i robiło z niego paćkę. Mocno szarpnęłam ręką, jednak poczułam, że jest ona przywiązana do krzesła. Przez mocne szarpnięcie, cienki sznur rozciął mi skórę jednocześnie sprawiając ból.
-Jak się czujesz?- ledwo usłyszałam co do mnie mówi.- Nie chciałem Ci tego robić. Nie wiem co się ze mną dzieję. Nie wiem czemu cię krzywdzę.- mówił przerażonym głosem.
Było mi go szkoda. Nawet nie wyobrażam sobie jak jest mu ciężko. Każdego dnia musi się zmagać z swoim nałogiem, który go przezwycięża.
-Wiem, że robię źle...- zaczął grzebać w kieszeni.- ale wiem, że muszę to zrobić.- znów mi coś podał.
Nawet się nie broniłam. Nie miałam już na to siły. Nie chciałam znów dostać od niego w twarz, albo żeby te sznury znów rozcięły moją skórę. Czułam jak to co mi wstrzyknął rozprowadza się po moim ciele. Czułam niepokojąco szybkie bicie mojego serca i coraz cięższy oddech. Moje głowa opadła mimowolnie w dół, a powieki zrobiły się ciężkie. Traciłam przytomność lecz mój słuch nadal wychwytywał poszczególne dźwięki otoczenia. Usłyszałam jak ktoś chyba wyważył drzwi i wpadł do domku. Z tego co słyszałam było to kilka osób. Ktoś podbiegł do mnie i coś krzyczał,jednak nie słyszałam co. Moja głowa po prostu pękała, a ciało drżało. Ktoś potrząsnął moją twarzą i lekko uchyliłam oczy. Kątek oka ujrzałam Mojego Harrego. Gdyby nie mój stan zapewne rzuciłabym mu się na szyję, dziękując za uratowanie.
Nie wiem zbytnio co się działo potem. Ostatnim obrazem jaki pamiętam to przerażona twarz Harrego.
.....
Dookoła było biało, a ja unosiłam się w powietrzu. Nie czułam bólu. Nie czuła strach. Czułam ulgę. Wtedy zobaczyłam ją. Piękne różowe policzki i duży uśmiech na twarzy. Uśmiechała się do mnie i wyciągała rękę. Próbowała się do mnie zbliżyć. To się dzieję na prawdę, czy to sen? Chciało mi się płakać. Przecież to nie możliwe. Jej tu nie może być. Przecież ona nie żyje.
-Mamo? Ale przecież...
-Shh...- położyła palec na moich ustach.- Jestem po to by Ci pomóc.- wpatrywałam się w nią i słuchałam uważnie.- To jeszcze nie twój czas, moje dziecko...- pogłaskała mój policzek.
Czułam jak po mojej twarzy płyną łzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam każdy jej dotyk i wiedziałam, że ona naprawdę do mnie mówi.
-Nie płacz kochanie.- otarła łzę płynącą po mojej twarzy.
-Tak bardzo za tobą tęsknię. Nie chcę Cię znów stracić!
-Nie straciłaś mnie. Ja cały czas jestem przy tobie i zawsze będę. Kiedyś przyjdzie ten dzień, że wszyscy spotkamy się znów, aby móc być razem, lecz teraz musisz żyć. To nie czas na śmierć, malutka. Opiekuj się swoim rodzeństwem i nie osądzaj ojca. On jest tylko człowiekiem i po prostu zabłądził.- widziałam jak mama staję się co raz mniej wyraźna i mnie słyszalna.
-Mamo!- chwyciłam ją za bladą dłoń.- Kocham Cię- zaczęłam znów płakać.
-Ja ciebie też. Jestem z Ciebie taka dumna, Olivia. Bądź Silna i trzymaj mocno życie w swoich rękach.
Widziałam jak postać mojej matki oddala się. Czułam ból. Przerażający ból w sercu.
.....
Usłyszałam czyjś znany mi głos. Mówił do mnie i lekko muskał moją dłoń.
-To moja wina. Gdybym nie wymyślił tej całej randki. Gdybym się nie spóźnił. Tak bardzo cię kocham. Obiecuję, że gdy tylko wyzdrowiejesz wyjadę z tobą daleko i nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził.
Jego głos, i to co mówił przywracało mi siły. Przywracało mi chęci do jakiejkolwiek czynności. Zaczęłam lekko muskać jego dłoń, żeby dać mu jakiś znak swojej obecności...
Lekko uchyliłam oczy. Chłopak od razu przybliżył się do mnie. Widziałam jego łzy w oczach. Łzy szczęścia.
-Ha... Harry.- lekko otworzyłam moje zaschnięte usta i próbowałam mu coś powiedzieć.
-Shhh.- uciszył mnie.- Nic nie mów. Odpoczywaj.
-Dziękuję.- wyszeptałam cicho.
Harry spojrzał mi w oczy i lekko pogładził mój policzek. Lewy kącik jego ust uniósł się ku górze. Chłopak lekko przybliżył się i złożył pocałunek na moich ustach.
-Zabierz mnie stąd...- powiedziałam delikatnym głosem.
-Musisz tu zostać. Lekarze kazali ci odpoczywać.
-Proszę..- powiedziałam już nieco ciszej.- Zrób to dla mnie.
Harry pokręcił głową. Wstał i spojrzał na mnie. zaczął odpinać jakieś przylepki z mojej klatki piersiowej i odpiął kroplówkę. Delikatnie podniósł mnie do góry i wziął mnie na ręce. Mocno wtuliłam się w niego. Czułam się tak bezpiecznie. Po drodze pielęgniarki i lekarza i pozwalali Harremu mnie wynieść, jednak on przepchnął się miedzy nimi i nie słuchał żadnych gróźb z ich strony. Robił to dla mnie.
Harry zawiózł nas do jakiegoś małego domku. Zapewne Paul, z którym gadał przez telefon mu ten domek załatwił. Harry powoli wniósł mnie do domu i zaniósł mnie do sypialni..
Położył się obok mnie i lekko głaskał mnie po głowie. Jego oczy cały czas wpatrywały się w moje. Lekko przysunęłam się do niego i pocałowałam go w usta. Harry przykrył mnie kołdrą i subtelnie pocałował w dłoń. Czułam się przy nim tak bezpiecznie, że wtulając się w niego od razu zasnęłam.
**********************************************************
ODE MNIE!
Ugh! W końcu skończyłam. Naprawdę to był dla mnie trudny do napisania rozdział. Ostatnio byłam trochę smutna, więc moje samopoczucie trochę pomogło mi w pisaniu. Jeżeli są jakieś błędy to z góry was przepraszam. Nie chciało mi się już sprawdzać czy wszytko jest poprawnie napisane. Jeżeli jakiś błąd bardzo was raził w oczy, to napiszcie. OD razu go poprawię ;))
Mam nadzieję, że się rozdział podoba.
Pozdrawiam!
Paulina.x
To najbardziej niesamowity rozdział, myślałam nie wiem dlaczego, że to będzie Zayn, do głowy mi nie przyszedł ten cały psychol Ben... Kocham, kocham i jeszcze raz kocham ten rozdział, zresztą jak każdy ;-)
OdpowiedzUsuńcudny jest. i czekam na nastepny. ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
siema,cudo cudo.!
OdpowiedzUsuńnominowałam cie do The Versatile Blogger,wiecej o tym u mnie :loud-dream.blogspot.com
Awwwwwww.....
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam ci napisać?! Genialnie, świetnie, cudownie? O już wiem!
Zniewalająco...
To właśnie lubię: akcja, strach, przerażenie, miłość...
i to w jednym!
:*