poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 22

5.02.2013 rok.

Strasznie się wkurzyłam, bo nie było mnie na urodzinach Harrego. Wtedy byłam w szpitalu i popsułam mu cały dzień. Chłopcy zorganizowali mu mega imprezę na której Styles pobawił się chwilę i lekko upił, a potem przesiedział całą noc w szpitalu. Opowiedział mi też o tym jak mnie znalazł. Dzięki temu, że się nie rozłączyłam Harry przy pomocy odpowiednich osób namierzył mój telefon. 
Jednak nie interesowało mnie teraz moje zdrowie, ani cała ta sytuacji. Bolało mnie to, że Harry miał zepsute urodziny przeze mnie...
-Zepsułam Ci urodziny...- wyszeptałam.
-Co ty mówisz!- złapał mnie za brodę i skierował moje oczy tak, abym patrzyła mu w oczy.- Jesteś dla mnie najważniejsza! Co mnie obchodzą moje urodziny, skoro ty leżałaś nieprzytomna w szpitalu. Próbowałem się zabawić, ale i tak myślałem o tobie.
-Kochany jesteś, ale chciałam, abyśmy spędzili twoje urodziny razem.- spojrzałam na niego smutnym spojrzeniem.
-Ale my je spędziliśmy razem, głuptasie. Przez całą noc siedziałem przy tobie i opowiadałem Ci różne rzeczy, a ty płakałaś. Nie wiem czemu płakałaś, ale przysięgam, że po twoich policzkach płynęły łzy.
-Muszę Ci coś powiedzieć.- spojrzałam na niego z powagą.
-Coś się stało?- zmartwił się.
-Gdy byłam nieprzytomna, miałam sen. W sumie, nie wiem czy to był sen, ale jeżeli to był sen to był w stu procentach realistyczny. Śniłam mi się moja matka. Rozmawiałam z nią i podczas rozmowy płakałam.
-To stąd te łzy.- przymrużył lekko oczy i wsłuchiwał się w moją dalszą wypowiedź.
-Nie mogę w to uwierzyć. Nie wierze, że to był zwykł sen, czy jakieś moje urojenie. Czułam ją. Jej dotyk, jej zapach. Tak bardzo chciałam ją zobaczyć.Powiedziała, że muszę żyć i, że to jeszcze nie na mnie czas.
-Gdy przywiozłem cię do szpitala.- zaczął mówić poważnym głosem.- Było z tobą bardzo źle. Ten świr naćpał cię czymś i lekarze nie mogli opanować sytuacji. Reanimowali cię przez długi czas. Nie dawali Ci żadnych szans, Olivia!- podkreślił słowo żadnych.- I nagle twój puls się wyrównał i twój stan zaczął się poprawiać. Nie rozumiałem, dlaczego tak się stało. Nawet mnie to nie obchodziło. Ważne było to, że żyjesz!! 
Moja mama czuwa nade mną. Wiem to. Po tej całej sytuacji jestem pewna, że każdego dnia patrzy na mnie i na moje rodzeństwo i chroni nas od zła. Nawet jeżeli to wszystko co mi się śniło, to tylko wybryk mojej fantazji i inni będą mieli mnie za wariatkę, dla mnie to będzie prawda. Mam własnego Anioła Stróża..

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po rozmowie, to było zjedzenie ogromnej porcji naleśników przygotowanych przez mojego mistrza kuchni- Harrego. Po tym zacnym śniadanku poszłam wziąć prysznic. Ze względu ostatnich wydarzeń, menadżer chłopaków dał im trochę odetchnąć i w ciągu najbliższych dni ani oni, ani my [czytaj: dziewczyny] nie musimy nigdzie występować. 
Szybko się wyszykowałam, zrobiłam włosy i przebrałam się [LINK]. Zadzwoniłam do Zayn'a:
-Cześć!- przywitałam się.
-Cześć, Livy. Dobrze cię słyszeć.
-Co dzisiaj porabiasz?- zapytałam.
-W sumie to nic, a co?
-Słuchaj, chciałam zrobić dla Harrego małą imprezę. Nie spędziliśmy razem jego urodzin i w dodatku nie były zbyt dla niego udane.
-I chciałabyś, aby ja zajął się tą imprezą?- zapytał lekko się śmiejąc.
-Dokładnie!- zaśmiałam się.- Oczywiście Ci w tym pomogę.
-Hmmm... Najpierw to trzeba zająć czymś Harrego.- mówił.- Wiem! Poproszę Liam'a, aby wyciągnął go gdzieś. Tylko nie wiem czy Liam się zgodzi.
-Ja to załatwię! Dobra, a co z imprezą?- zapytałam.
-Wynajmę jakiś mały, nieznany bar i tam wyprawimy urodziny numer dwa, ok?- zapytał.
-Zgadzam się! Plan do urodzin numer dwa czas zacząć!- powiedziałam ochoczo.
-Dobra, to przyjadę o 15 po ciebie. Wyrobisz się?
-Pewnie. Dzięki Zayn!
-Nie ma za co. Do zobaczenia.
Poszłam do małego pokoju, w którym siedział Styles. Nawet nie zauważył, że weszłam. Była zajęty wpatrywaniem się w swojego laptopa. Szybko wymknęłam się na dwór i zadzwoniłam do Liam'a.
-Cześć Livy, co u ciebie?- zapytał na wstępie.
-Hej, w porządku, a u ciebie?
-Też. Trochę się nudzimy z Lily, ale dajemy radę.- zaśmiał się.
-Skoro się tak nudzicie to mam dla was propozycję.
-Słucham?- powiedział uradowanym głosem.
Opowiedziałam mu o całym planie urodzin numer dwa. Bez namysłu zgodził się wyciągnąć gdzieś naszego solenizanta. Lily zgłosiła się do pomocy w przygotowaniach. 

Liam równo o czternastej trzydzieści był pod naszym domkiem. Nie wiem o czym gadali przez te pięć minut w salonie, ale w każdym bądź razie Liam'owi udało się. Harry podszedł do mnie i powiedział:
-Kochanie, muszę wyjść. Li chce ze mną pogadać. Ma jakiś problem i...- przerwałam mu.
-W porządku.- uśmiechnęłam się.- W końcu to twój przyjaciel.
-Wiem, że mieliśmy ten dzień spędzić razem i..- znów mu przerwałam.
-Harry, daj spokój! Przecież nie obrażę się o taką głupotę.- pogłaskałam go po głowie.- Chyba nie myślisz, że jestem jakaś obrażalska?- zachichotałam.
-Jesteś wspaniała!-ucałował mnie mocno w usta.
-Tak, wiem, wiem.- udawałam dumną.
Zaraz po wyjściu Harrego i Liam'a przyjechał po mnie Zayn. Wstąpiliśmy po drodze do paru sklepów, aby kupić potrzebne rzeczy. Najważniejszy był tort. Nie przesadzaliśmy z rozmiarem, bo w końcu to kameralna impreza dla najbliższych (Harry, Ja, Zayn, Liam, Lily, Ash i Niall, Lou, Cheryl i Nat). Gdy już zapakowaliśmy wszystko do samochodu, ruszyliśmy w drogę. Zayn'owi udało się wynająć mały bar dla nas. 
-Słuchaj...- zaczął powolnie.- Ymmm.. Wiesz, ja i Perrie jesteśmy razem no i..- przerwałam mu.
-No i chcesz ją zaprosić?- uśmiechnęłam się.
-W sumie to już ją zaprosiłem.- wyszczerzył się.- i chciałem zapytać, czy nie masz nic przeciwko?
-Mam!- powiedziałam wkurzona.- Dlaczego dopiero teraz ją poznam?
-Wcześniej jakoś nie było okazji, ale cieszę się, że się poznacie.- uśmiechnął się.- Bo uważam cię za moją przyjaciółkę.- zrobił najsłodszą na świecie minę.

W lokalu mieliśmy mnóstwo roboty. Ash i Lily zgłosili się do dmuchania balonów. Niall zajął się wykładaniem jedzenia.  Zadaniem Lou było zrobienie drinków i wypakowanie wszelakiego alkoholu, który kupiliśmy z Zayn'em pod drodze. 
-Ykhm.- usłyszałam chrząknięcie za plecami.- Livy chciałbym Ci kogoś przedstawić.- powiedział Zayn.- To jest Perrie.
-Cześć.- wyciągnęła do mnie rękę, urocza blondynka.
-Hej..- uśmiechnęłam się, jednocześnie ściskając jej rękę.- Miło mi cię poznać. Pomożesz nam?
-Z chęcią.- wyszczerzyła się uroczo.
Ja, Perrie i Zayn zajęliśmy się zawieszaniem serpentyny. Mieliśmy jej dwa rodzaje- w sprayu i taką papierową. Najzabawniej było tą w sprayu. Oczywiście Zayn nie mógł się powstrzymać, żeby nas nią nie upaćkać. No i tak zaczęła się wojna.
Nagle dostałam sms'a od Li.
"-Jest coraz gorzej. Nie mam czy już go zabawiać. Daję wam jeszcze trzydzieści minut i jedziemy do was. Liam.x"
"-W porządku. Wyrobimy się. Dziękuję Ci Li. Jesteś kochany! Olivia.x"
"-Tak, wiem. Nie ma za co. Liam.x"
Wszyscy zaczęliśmy biegać po całym lokalu. Chciałam, aby wszystko było idealnie. Mieliśmy coraz mniej czasu. Dobrze, że mogłam liczyć na naszych znajomych. Gdy już wszystko było idealnie dopracowane, zgasiliśmy światło i każdy schował się w jakiejś kryjówce. Po jakimś czasie usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do baru.
-Liam, jesteś pewien, że ten bar jest czynny? To jest kompletnie ciemno!- mówił poirytowany.
-Oh, zamknij się i wchodź.-wepchnął go do środka Li.
-No i co?- krzyknął Harry.- Gdzie mam iść?- marudził.
Nagle zapaliło się światło i wszyscy wyskoczyliśmy z swoich kryjówek.
-NIESPODZIANKA!!!!!- krzyknęliśmy wszyscy razem.
Żebyście widzieli minę Styles'a. Był taki szczęśliwy...





-Jesteście nienormalni!- krzyknął Styles.
Wszyscy się świetnie bawili. Na początku nawet nie zdążyłam pogadać z Harry, bo chłopcy od razu porwali go do picia. Usiadłam sobie w towarzystwie damskim i sączyłam drinka. 

W całym pomieszczeniu rozbrzmiała piękna, delikatna melodia [LINK]
-Zatańczysz?- wyciągnął do mnie rękę Harry.
-Tak, zatańczę.- uśmiechnęłam się.
Harry objął mnie lekko w pasie i przysunął do siebie. Oplotłam swoje ręcę w okół jego szyi. Nie wiem dlaczego mi to robił. Patrzył mi prosto w oczy, a ja nie umiałam oderwać wzroku od jego pięknych zielonych tęczówek. Wyciszyłam się. Nie słyszałam śmiechów innych i tego o czym mówią. Słyszałam tylko każde słowo piosenki, która leciała w tym momencie i widziałam tylko Harrego. Patrzył na mnie i uśmiechał się delikatnie. Znów to robił. Znów czułam jakby czytał mi w oczach . Miałam uczucie jakby widział w moich oczach wszystkie informacje dotyczące mnie. Jego oczy też były dla mnie otwarte. Widziałam w nich tą iskierkę, która towarzyszy mu od kąt go poznałam. Jego ciepłe zielone oczy przyprawiają mnie o dreszcze. Miłe dreszcze. Przysunął się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Poczułam miłe ciepło w brzuchu. Objęłam jego policzki swoimi dłońmi i zaczęłam delikatnie go całować, czasem przygryzając jego ciepłe wargi.
-Dziękuję Ci.- wyszeptał mi do ucha.
-To ja Ci dziękuję.- musnęłam lekko jego ucho wargą.
-Ale za co?- nagle spojrzał mi w oczy i wyczekiwał odpowiedzi.
-Gdyby nie ty, to kto wie, gdzie bym teraz była. Kocham cię, Harry.- i znów zaczął się rytuał miłosny. 




The room’s hush, hush,/ Pokój cichnie.
And now’s our moment./I teraz jest nasz moment
Take it in feel it all and hold it./Weź to i poczuj to i podtrzymaj to.
Eyes on you, eyes on me./Oczy na Ciebie, oczy na mnie.
We’re doing this right./Robimy to dobrze.

Cause lovers dance when they’re feeling in love./Bo zakochani tańczą, kiedy się zakochują.
Spotlight shinning, it’s all about us./Reflektory się świecą, to jest wszystko o nas.
It’s oh, oh, all,/To jest oh, oh, wszystko.
About uh, uh, us.O uh, uh nas
And every heart in the room will melt,/I każde serce w pokoju stopnieje,
This is a feeling I’ve never felt but,/To jest uczucie, którego nigdy nie czułem, ale
It’s oh, oh, all about us./To jest oh, oh, wszystko o nas.



Harry lekko gładził moje włosy i pod koniec piosenki wyszeptał mi na ucho:
It's All About Us...
[tłumaczenie: to jest wszystko o nas]

6.02.2013 rok.

Zostało nam jeszcze pięć dni wolnego. Louis stwierdził, że powinniśmy je dobrze wykorzystać, ponieważ później znów będzie mnóstwo roboty.

Wspólnie chcemy wyjechać sobie na te pięć dni do Florencji i tam wynająć sobie dwa domki. To naprawdę dobry pomysł ze strony Lou.
Wraz z Harrym zjedliśmy wspólne śniadanie, przebraliśmy się i spakowaliśmy. Równo o dziesiątej byliśmy już zwarci i gotowy do tej krótkiej podróży. Z Rzymu do Florencji jest naprawdę mały kawałek drogi. Musieliśmy podzielić się na dwa samochody. W pierwszym, którym kierowała Lily był Liam, Cheryl, Natasha. Drugim samochodem kierowałam ja. "Mój" samochód był nieco większy, od tego którym kierowała Lily. Jechali w nim Harry, Ash i Niall, Lou i Zayn.
Jazda wraz z Louis'em jednym samochodem to istna komora śmiechu. Ciągle się wygłupiał, robił głupie miny, i nas rozśmieszał, czym umilił nam całą drogę.
-Czy ty od zawsze jesteś taki niepoważny?- zapytałam.
-Tak!- rzucił jakąś dziwną rzeczą we mnie.
-I chyba za to cię lubię, głąbie!
-Zrobimy postój?- zapytał mnie cicho Harry.
-Ym... tak jasne, tylko zadzwoń do Liam'a, żeby powiedział Lily.

Zatrzymaliśmy się na małej stacji benzynowej. Miał być to krótki postój, ale niestety Niall chciał coś zjeść, tak samo jak Ash. Zaraz wszyscy wzięli przykład z tych dwóch żarłoków i też zachciało im się jeść. Bez protestów się zgodziłam. Właśnie pochłaniałam swojego niezdrowego hamburgera, i również  niezdrowe frytki. Pomyśleć, że gdyby nie ten cały konkurs, to bym nie poznała tych głupoli, a przede wszystkim Harrego. Siedzieliśmy sobie wszyscy, pełni dobrego humoru i radości. Nagle zobaczyłam, że na twarzy Styles'a maluje się nie pokój. Zayn spojrzał się na niego i w stronę jakiejś tajemniczej blondynki i również zrzedła mu mina.
-Harry?!- podeszła do Styles'a ta dziewczyna.
-Roxi?!- zdziwił się.
-Kto by pomyślał, że właśnie tutaj cię spotkam.- wyszczerzyła się.
Cały czas przyglądałam się tej dziwnej sytuacji. Kim jest do cholery ta cała Roxi? Nie wiem czemu, ale zrobiłam się dziwnie zazdrosna.
-Możemy chwilę pogadać.- zaproponowała mu dziewczyna.
-No pewnie!- zgodził się i wyszedł z nią.
"Emm, Halo? A ja to co? Pies ogrodnika!?"- ta myśl krążyła w tym momencie w mojej głowie. Co to w ogóle miało znaczyć, co? Przychodzi jakaś panna i nagle Harry sobie z nią wychodzi, jak gdyby nic. Nawet nie raczył mi powiedzieć cokolwiek. Nie chcieli byście widzieć teraz mojej miny. Wszyscy chyba widzieli wściekłość na mojej twarzy.
-Chodź!- złapał mnie za rękę Zayn i zaciągnął do łazienki.- Wiem, że jesteś tym momencie zła i masz ochotę walnąć Harrego, ale błagam cię odpuść.
-Nie, nie jestem zła!- zaczęłam zaprzeczać.- Dlaczego zaciągnąłeś mnie do męskiej łazienki, co? A nie na przykład do damskiej?- zapytałam sama nie wiem czemu.
-Nie odwracaj kota ogonem!
-Dobra, jestem zła. Poprawka. Jestem wściekła. Co to za blondyna, co?
-Szczerze?- spojrzał mi prosto w oczy.
-Tak.- również spojrzałam w jego oczy.
-To była dziewczyna Harrego...
Chyba tego nie chciałam usłyszeć. Chyba tego się właśnie obawiałam. Tak czułam, że to nie jest jakaś zwykła koleżanka. Nie wyobrażacie sobie, jak się w tym momencie czułam, i co czułam.
-Olivia...- spojrzał mi znów prosto w oczy.- Chcę być z tobą szczery. Roxi i Harry byli bardzo w sobie zakochani...
-Ale?- zapytałam niepewnie.
-Ale im nie wyszło.- westchnął.- Roxi była dziwna. Niby go kochała, a jednak go zdradziła. W sumie Harry nie był lepszy. 
-Co masz na myśli?- dopytywałam.
-Ich związek był chyba najdziwniejszym związkiem jaki w życiu widziałem. Okłamywali się, ranili nawzajem, jednocześnie mocno się kochając...
-Taki toksyczny związek?
-Lepiej bym tego nie ujął.- uśmiechnął się przymusowo.- Harry bardzo ranił Roxi. Na początku waszego związku bałem się, że tak samo będzie z tobą. Jednak z wami jest inaczej. 
-Sama nie wiem już co myśleć.- spuściłam wzrok.
-Nie chcę cię denerwować, ale jest coś jeszcze.- znów spojrzał na mnie tym swoim opiekuńczym wzrokiem.
-Mów mi o wszystkim.- uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Znając Roxi, będzie chciała odzyskać Harrego.

Wróciliśmy do reszty naszych przyjaciół. Wszyscy chcieli już jechać, bo zostało nam tylko trzydzieści kilometrów do naszego celu. Wszyscy wyszliśmy przed stację benzynową, w kierunku naszych samochodów. Zobaczyłam Harrego i Roxi, którzy sobie rozmawiali.
-Harry, musimy już jechać!- krzyknął Niall.
-Już idę!- krzyknął.
Harry zaczął iść w naszą stronę wraz ze swoją dobrze mu znaną koleżanką. Udawałam, że w ogóle mnie to nie rusza i nawet na nich nie spoglądałam.
-Słuchajcie...- zaczął Styles.- Nie obrazicie się jakby Roxi pojechała z nami?
Co?! Chyba go całkiem pogieło! Normalnie miałam ochotę go złapać za tą szyję i powalić go na ziemię, jednocześnie waląc jego pustą głową w ziemie. 
-Ymm.. jasne.- powiedział Zayn i spojrzał na mnie niepewnie.
Oczywiście koleżanka Harolda jechała z nami, u Harrego na kolanach, bo nie było miejsca dla niej. Zayn usiadł obok mnie cały czas próbując mnie powstrzymać od jakiejkolwiek zbędnej wypowiedzi.
[
Gdy dojechaliśmy na miejsce naszym oczom ukazały się dwa, piękne drewniane domki nad sztucznym, małym jeziorem. Dookoła spokojny las, a w powietrzu czuć było zapach nadchodzącej wiosny. Weszliśmy do domków. 




Pierwszy domek miała zająć Natasha wraz z Cheryl oraz Lou, Liam i Lily. Drugi domek należał do mnie i Harrego, Ash i Niall'a oraz Zayn'a. Zgadnijcie w którym domku spała Roxi? 
Dobrze, że chociaż pokój miałam z Harrym. Ash i Niall od razu poszli do swojego pokoju spać, bo byli bardzo zmęczeni. Zayn za to był pełen energii i ciągle nawijał jak katarynka. Harry i jego tajemnicza przyjaciółeczka byli pochłonięci rozmową i cichym chichotaniem, które doprowadzało mnie do szału.
Najbardziej chyba zabolało mnie ich szeptanie na ucho i to jak Harry na nią patrzył. Bolało mnie to. Chyba nigdy nic mnie tak bardzo nie bolało, nie licząc śmierci mojej mamy.
-Nie smuć się.- próbował pocieszyć mnie Zayn.
-Łatwo mówić.- próbowałam unieść lewy kącik ust, ale na marne.
-Próbowałem z nim pogadać, ale stwierdził, że traktuję go jak dziecko i on lepiej wie co robi.
-Szkoda, że tym swoim świetnym zachowaniem mnie rani... Normalnie chce mi się płakać, Zayn.- łzy napłynęły mi do oczu.
-Chyba nie będziesz płakać przy nim, co?- zapytał.
-Już nie daję rady się powstrzymywać...
-Chodźmy stąd!- złapał mnie za rękę i prowadził w stronę domku pozostałych naszych przyjaciół.
Przez cały wieczór na marne wszyscy próbowali mnie jakoś pocieszyć. Nie miałam na nic ochoty. Nawet gra w twistera mnie nie przekonywała do jakiegokolwiek ruchu. Dobrze, że w ich domku były wolny pokój, więc wraz z Zayn'em mogliśmy się przespać... Harry chyba nawet nie zauważył mojej nieobecności. KRETYN! 

**********************************************************
Tak, wiem. Znów ich skłóciłam. To wytwór moich ostatnich emocji. Przepraszam. Inaczej planowałam ten rozdział, ale jak mówiłam, piszę pod wpływem emocji, które ostatnio są u mnie bardzo niestabilne. Mimo wszystko mam nadzieję, że się wam podoba :)
Pozdrawiam! :*
P.S za błędy proszę o wybaczenia :>
Paulina.x

6 komentarzy:

  1. Zostałaś nominowana do The Versalite Blogger :)

    http://anything--can-happen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale dupek z tego Harrego, a już zaczynałam go lubić... Mam nadzieję, że wszystko między sobą załatwią i Harry przejży na oczy. Super rozdział, jak zwykle ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział xo

    OdpowiedzUsuń
  4. o nie nie, moja droga! Hazza i Livy, a nie jakaś laska zwana per Roxi, swoją drogą wzięta z dupy! ;d
    ale dobry zwrot akcji , mimo wszystko musze przyznać. przyda się troche urozmaicenia,więc może np niech Olivia też troszke skorzysta? tak w ramach zemsty?? ale i tak mają być razem i mam mieć potem okazje do rzygania tęczą ! ;d
    a tak poza tym to jak zwykle superzajebiściefajniebraksłów. tak w skrócie .
    z niecierpliwością czekamy na nastepny!! xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam w końcu wszystkie rozdziały i bardzo podoba mi się to opowiadanie. Liczę, że szybko pojawi się kolejny rozdział. :3

    OdpowiedzUsuń