Ciąg dalszy...
Noc...
Przez to, że oboje z Harrym się upiliśmy zebrało nam się na szczerą, pijacką pogawędkę...
-Kim był ten chłopak z wczorajszej imprezy?- zapytał.
-Czemu pytasz?- zapytałam się zdziwiona.
-Tak po prostu. To odpowiesz mi?- spojrzał mi prosto w oczy.
-Nikim.
-Skoro był nikim, to czemu się z nim całowałaś?- zapytał.
-A czemu miałam się z nim nie całować?
-Bo jest dla ciebie nikim?
-Chciałam się zabawić.- uśmiechnęłam się.-A ty? Gdzie twoja dziewuszka?
-Nie wiem i nie obchodzi mnie to.- powiedział.
-Dlaczego cię zostawiła?- zapytałam.
-W sumie to zostawiła mi tylko list. Krótki list.- mówił lekko przygnębiony.- Chciała się tylko zemścić i nic więcej.- powiedział.- A no i, że jest w ciąży, ale nie ze mną.
-CO? To ty myślałeś, że jest z tobą w ciąży?- zdziwiłam się.
-Niestety tak, ale to było kłamstwo. Może i lepiej. Nie jestem jeszcze gotowy na bycie ojcem.
Zaczęliśmy z nudów pić. Co raz to głębsze i głębsze kieliszki. Nawet było miło. Miałam własną teorię co do zachowania Harrego. Może dlatego był taki dla mnie, bo myślał, że Roxi jest z nim w ciąży. Sama nie wiem...
-Dobra Harry dość tego chlania!- powiedziałam i pomagałam mu wstać.- Wstawaj pijaku.
-O mój boże. Nie dam rady...
-Musisz. Na barana cię nie zamierzam brać.- Na te słowa Styles się zaśmiał.
Doprowadziłam Harrego do jego łóżka i próbowałam go jakoś położyć. Niestety przy tej próbie upadłam wraz z nim na łóżko i obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
Harry spojrzał mi w oczy. Boże, chyba oszalałam. Po tym co mi zrobił, nadal jego oczy sprawiają, że zastygam w bezruchu. Chciałam, ale nie mogłam odwrócić wzroku. Harry zaczął się przysuwać. Wiedziałam, że chce mnie pocałować. Nawet nie próbowałam się przeciwstawić. Poczułam ciepły dotyk jego ust. Jego oddech zmieszany z wódką czułam w nosie. Zapewne on czuł to samo ode mnie. Nie przeszkadzało mi to. Co raz bardziej zagłębiałam się w jego pocałunkach, ustach i języku, który miło łaskotał mój język. Jego usta, które gładziły moje wargi. On...
8.02.2013 rok.
Gdy się obudziłam żałowałam tego co się wczoraj stało. Nie mogłam uwierzyć w swoją głupotę. Przecież powinnam mieć minimum rozsądku, a pokazałam, że jestem łatwa. Żałuję tego jak wczoraj zakończyłam swój wieczór. Spojrzałam na drugi koniec łóżka. Harry jeszcze spał. Spanikowana szybko się ubrałam i wyszłam z jego pokoju. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Przecież Harry myśli, że mu wybaczyłam, a wcale tak nie jest. Pamiętam jaki był dla mnie i wiem, że takie zachowanie na pewno by się powtórzyło. Spodoba mu się jakaś inna dziewczyna i znów mnie tak potraktuje, a potem przeprosi i znów powtórzy swoje uczynki. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie chce być z kimś, kto mówi mi, że mnie kocha, a następnego dnia robi swoje. Nie miałam wyboru. Musiałam znów iść do Zayn'a i poprosić go o pomoc. Wiedziałam, że się wkurzy, ale tylko na niego mogłam teraz liczyć. To znaczy na innych też, ale tylko jemu ufałam. Nerwowo zapukałam do jego drzwi i usłyszałam ciche "proszę". Weszłam ostrożnym krokiem. Bałam się. Nie wiedziałam jak mam mu powiedzieć o swojej głupocie, ale miałam cichą nadzieję, że mnie zrozumie.
-A ty co taka blada? Kac męczy?- zapytał.
-Emm... Trochę męczy.- uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Nawet nie wiem jakim cudem dotarłem do łóżka. Nawet nie wiem kiedy to poszłaś.- mówił.
-Musisz mi pomóc.
-Coś nie tak?- zapytał zmartwiony.
-Chodzi O Harrego..
Zayn przysunął się do mnie i z uwagą wsłuchiwał się w moją wypowiedź. Opowiedziałam mu o całej zaistniałej sytuacji pomiędzy mną, a Harry. Oczywiście musiałam mu przysięgać, że poza pocałunkami do niczego więcej nie doszło.
-Głupio zrobiłaś.- powiedział.
-Wiem. Żałuję tego.
-Na pewno żałujesz?- zapytał.
-Wiem, że nie mogę z nim być. Skoro pojawiła się Roxi, a on od razu kopnął mnie w dupę, to musi oznaczać, że nie jestem dla niego ważna.
-Mówiłaś coś o tym, że Roxi okłamała Harrego, że jest w ciąży.
-Tak. To znaczy jest, ale nie z nim. Po prostu chciała się zemścić. Ale to nie zmienia faktu jak postąpił, bo skoro mnie kocha to powinien ze mną wtedy o tym pogadać, a nie po prostu mnie olać i ze mną zerwać.
-No to co chcesz z tym zrobić?- zapytał.
-Chce wrócić do Londynu.
-Co? Oszalałaś? Przecież bez Ciebie nie odbędzie się koncert.
-Wiem, Zayn, ale naprawdę nie zniosę tego wszystkiego, rozumiesz?
-Rozumiem.
-Pomożesz mi?- zapytałam.
-No pewnie.
Zayn wyjął swój telefon i gadał z kimś przez jakieś piętnaście minut.
-Pakuj się.- powiedział.
Dobrze, że nie rozpakowywałam walizki. Szybko zgarnęłam parę rzeczy do swojej walizki. Wsiedliśmy z Zayn'em do samochodu i musieliśmy jechać do Rzymu na lotnisko.
Gdy dojechaliśmy Zayn odebrał zarezerwowany bilet na jego nazwisko. Nie wiem, ale zachciało mi się płakać. Bałam się, że będę tęsknić. Za nim. Za Zayn'em.
-Na pewno chcesz wracać?- zapytał.
-Tak.- odpowiedziała zdecydowanie.
-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dziękuję jesteś kochany.- pocałowałam go.
Pocałowałam go w usta. Nie myślcie sobie, że to był pocałunek taki coś na łączący. Bardziej przyjacielski. Kocham Zayn'a, ale bardziej jak brata, i on mnie jak siostrę.
Patrząc przez okno samolotu czułam smutek. Wraz z pierwszą łzą pojawiła się rozpacz. Czy, aby na pewno dobrze robię? Czy, aby na pewno tego chce? Może powinnam zostać? Może to nie jest dobre rozwiązanie. Ah zamknij się Olivia! Teraz już nie ma odwrotu.
Czułam dziwny ciężar na sercu. Tak jakbym zostawiała moich znajomych na zawsze. Nie mogłam już dłużej myśleć. Nie chciałam. Mocno zamknęłam oczy i za wszelką cenę próbowałam usnąć. Nie mogłam. Nie mogłam usnąć. Nie mogłam przestać myśleć. Nie mogłam sobie poradzić z tym co siedziało w mojej głowie...
Godzina 15.00
Londyn.
Gdy opuściłam lotnisko czułam się dziwnie. Przecież tego chciałam, co nie? Chciałam wracać do domu, a gdy już tutaj jestem nie czuję nawet najmniejsze radości.
Weszłam do domu. Matt i Vicki byli nie źle zaskoczeni moją obecnością i jednocześnie wyrazem mojej twarzy.
-Olivia?- zdziwiła się Vicki i od razu się na mnie rzuciła.
-Udusisz mnie!- zaśmiałam się i mocno ją przytuliłam.
-Nie powinnaś być teraz we Włoszech?- zdziwił się Matt.
-Proszę Cię, nie rozmawiajmy o tym. Chyba ważne, że tutaj jestem prawda?
Usiedliśmy wygodnie w salonie. Mój brat zaparzył nam herbatę i próbował mnie podpytać czemu wróciła. Pokazałam mu na migi, że nie chcę rozmawiać o tym przy młodej.
Gdy tylko Vicki wyszła na spacer wraz z Lucky'm, który między innymi bardzo się za mną stęsknił, Matt od razu przeszedł do rzeczy.
-O co chodzi? Czemu wróciłaś?- dopytywał.
Opowiedziałam mu całą historię o tym jak Harry ze mną zerwał i o tym jak postąpiłam później. Uwierzcie mi, ciężko mi było rozmawiać o tym z moim bratem, ale potrzebowałam z kimś pogadać.
Matt wysłuchał mnie i powiedział, że mam kierować się jednocześnie sercem i umysłem, a nie tylko jednym z tych narządów. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek i nie robienie niczego wbrew sobie. Od kiedy on jest taki mądry?
Po rozmowie z Matt'em chciałam spędzić trochę czasu z Vicki, więc dołączyłam się do jej spaceru.
-Jak tam w szkole?- spytałam.
-W porządku.- odpowiedziała.
W jej głosie i zachowaniu wyczułam, że coś jest nie tak. Martwiłam się o nią, bo wiem, że ma teraz przed sobą i za sobą ciężki okres w swoim życiu. Usiadłyśmy na ławce i powoli zaczęłam z nią rozmawiać.
-Słuchaj, jeżeli coś jest nie tak, to na prawdę nie musisz tego w sobie trzymać. Będzie Ci lżej jak się wygadasz.
-Jesteś teraz szczęśliwa?- zapytała.
-Teraz?- zastanowiłam się chwilkę.- Zdecydowanie nie.
-Dlaczego?- dopytywała.
Opowiedziałam jej w skrócie całą historię o Harrym. O dziwo go nie broniła. Wydaje mi się, że w ciągu tego miesiąca, co mnie nie było, Vicki bardzo się zmieniła. Albo tak jest na prawdę, albo to rezultat rozłąki.
-Kochasz Harrego?- zapytała.
Przez chwilę na prawdę nie wiedziałam, jak mam odpowiedzieć na jej pytanie. Przez to co zrobił Harry moje uczucia były podzielone. Chwilę milczałam, ale w końcu zdecydowałam się odpowiedzieć.
-Tak kocham.
-To co Cię powstrzymuje od wybaczenia mu?- zapytała.
-Nie ufam mu.
-Ale zawsze możesz spróbować mu zaufać...
-Dobra, dobra.. Miałyśmy gadać o tym co u ciebie, a nie u mnie.- próbowałam zmienić temat.
-Hmmm... A jak miałoby być?- zapytała, ale nie dała mi odpowiedzieć.- Czuję się bardzo samotna...
-A Matt z tobą nie rozmawia?- zdziwiłam się.
-Rozmawia, ale to nie to samo co na przykład rozmowa z tobą.- powiedziała, po czym dodała.- On ma teraz dużo na głowie. Dom, praca i jeszcze ja do tego.
-Ale chyba nie myślisz, że jesteś dla niego ciężarem?- zapytałam.
-Czasem mi się tak wydaje..
-Nawet tak nie mów! Gdybyś była dla niego, czy dla mnie ciężarem to byś była teraz u ojca.- mówiła spokojnie.- Kochamy Cię i dlatego tutaj jesteś.
Młoda trochę się rozpłakała. Dopiero teraz zobaczyłam jak mało czasu jej poświęcałam. Byłam zajęta swoimi amorami, rozstaniami i problemami nie zważając, że może ktoś mnie potrzebuję. Zachowywałam się jak egoistka. Taka prawda. Ile razy obiecywałam, że zadzwonię, a potem nie odzywałam się tydzień. Boże, co ze mnie za siostra... Teraz będę mieć mnóstwo czasu dla rodziny. Jeżeli chodzi o szkołę, to nie wiem co będzie. Załatwiłam sobie nauczanie indywidualne. Nie potrzebna jest mi szkoła. Pamiętacie Julię, moją trenerkę? Jakiś czas temu proponowała mi ciekawą pracę, u swojej koleżanki. Miałabym różne występy, za które by mi płacono. W końcu kocham tańczyć i czemu miałabym nie czerpać z tego także środków do życia? Do tego Andree mówił, że chciałby żeby brała udział w jego sesjach, które będą się odbywać w Londynie. Dam sobie jakoś radę.
Wchodząc do pokoju poczułam miłe ciepło w sercu. To jest moje królestwo, w który mogę być sobą. Gdy tylko zanurzyłam się pod ciepłą biało czerwoną kołdrą zasnęłam. "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej"
9.02.2013 rok.
Ponieważ nie było mnie na urodzinach mojej siostrzyczki, z wiadomych przyczyn postanowiłam przejść się z nią do centrum handlowego i kupić jej parę ciuchów. Vicki bardzo się ucieszyła. Matt nie jest zbyt cierpliwy co do babskich zakupów, więc Vicki nie miała okazji kupić sobie nowych ciuchów. Oczywiście przywiozłam jej parę ciuchów z Włoch, ale i tak chciałam zrobić jej tą przyjemność, którą były zakupy.
Gdy młoda już porządnie się obkupiła, wyczerpane wróciłyśmy do domu. Na szczęście Matt przed pracą ugotował coś na obiad. Szybko zjadłyśmy, a potem poszłam z Lucky'm na spacer. Musiałam nadrobić stracony czas z moim maluszkiem. W sumie to już jest pies Vicki. Mój też, ale wiem, że moja siostra bardzo się z nim zżyła.
Po godzinnym spacerze wróciłam do domu. Wchodząc ujrzałam wystrojoną Vicki.
-Mogę iść ze znajomymi na miasto?- zapytała mnie moja już dziesięcioletnia, młodsza siostra.
-No pewnie!- zgodziłam się.- tylko wróć najpóźniej o dwudziestej!
-Jesteś kochana! Dziękuję!- mocno mnie uściskała, po czym wyszła.
Zostałam sama. Tego najbardziej się obawiałam. Znów napadł mnie smutek. Usiadłam na swoim łóżku, opierając się o poduszkę. Powstrzymywałam się od łez, jednak na próżno. Wraz z pierwszą łzą, przyszła kolejna, i kolejna, i kolejna. Zakryłam twarz dłoniami i podkuliłam nogi. Miałam nadzieję, że zaraz mi przejdzie, że zaraz się uspokoję. Łudziłam się. Było coraz gorzej. Spojrzałam na swój telefon i zobaczyłam mnóstwo nieodebranych połączeń. Dosłownie od wszystkich. Jak ja za nimi tęsknię. Najwięcej połączeń było od Zayn'a i... Harrego.. Rzuciłam telefonem na drugi koniec łóżka i znów zaczęłam płakać.
Nie dawałam sobie już rady. Chciałam po prostu zasnąć. Usłyszałam dzwonek do drzwi i czyjeś donośne pukanie. Byłam pewna, że to Matt zapomniał kluczy i dlatego się dobijał. Szybko otarłam twarz z łez i próbowała jakoś poprawić swój wygląd. Lekkim, ale szybkim krokiem zeszłam na dół i podeszłam do drzwi...
Delikatnie nacisnęłam na klamkę i pociągnęła drzwi. Byłam w lekkim szoku, gdy go zobaczyłam...
************************************************************
Juppi! Jest kolejny rozdział. Jakoś w nocy dobrze mi się piszę i ostatnio mam trochę weny twórczej. Mam nadzieję, że te moje "wypociny" będą się wam podobać. Naprawdę się starałam. Tym razem nie dodawałam żadnych stroi w których Olivia była ubrana danego dnia. Uważam, że ze względu na jej złe emocje strój nie jest ważny. Chyba raczej wiecie jak wtedy ubierała...
Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam was cieplutko! :*
Paulina.x
Świetny. :3 Zakładam, że w drzwach zobaczyła Harrego. ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Rozdział powinien być 25, a nie 24. ;3
UsuńŚwietny rozdział, cieszę się, że Livy nie wybaczyła tak łatwo Harremu.... Niech się o nią trochę postara ;) Swoją drogą straszny z niego dupek... Świetny rozdział, czasami mi się wydaje, że Zayn coś czuje do Livy... Ehhh, te moje spiskowanie.... :-)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! Czekam z niecierpliwością na następny ! ; )
OdpowiedzUsuńsuper rozdział ;D czekam na nexta... MAm nadziję, że będzie się dużo działo : ))) Ann. xoxo
OdpowiedzUsuńcudowny blog kocham to opowiadanie tak się wczułam że chce codziennie nowej notki : ) po prostu jest przeboski no : ) a i stylizacje Olivi nie no piękne : D no i jeszcze raz kocham to co tutaj piszesz nie rezygnuj z tego : ) czekam na nastepny w nadziei że będzie już jutro : D
OdpowiedzUsuńdziękuję za wszystkie komentarze, które sprawiają, że chce mi się ciągnąć tego bloga dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich :*
Paulina.x
boże! kochamkochamkochamkochamkocham! i cb i Liv . i , cholera!, cofam to o tym,żeby Olivia szalała. chyba że potem. ale chyba też nie . nie wiem! twoja wina;d widzisz, co z ludźmi robisz?!??! już nawet logicznie myśleć nie umiem ;d
OdpowiedzUsuńa rozdział cudowny, as always.
status: "w oczekiwaniu na 26" <33
powodzenia i duuużo weny życzę ! ;**
~Ela. xx