๑ ๑ ๑
Przez całą drogę Harry trzymał swoją dłoń na moim udzie. Czasami bałam się, że przez to może spowodować wypadek, ale postanowiłam mu ufać, nawet jeżeli jechał zbyt szybko. Byłam strasznie ciekawa jakie myśli krzątają się teraz w jego głowie. Chciałam coś powiedzieć, jednak nie wiedziałam co. Postawiłam na milczenie.
Harry gwałtownie zahamował i powiedział abym została w samochodzie i, że za chwile wrócił. Bez żadnych protestów wykonałam to co powiedział.
Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam, że mam 3 sms'y. Pierwszy był od Lily:
"-Dzisiejszy dzień jest najlepszym dniem jaki spotkał mnie do tej pory. A przede mną jeszcze cała noc. Nie wiem co dzisiaj się wydarzy, ale wiem, że jestem mega szczęśliwa. Mam nadzieję, że u Ciebie też wszystko w porządku. Kocham Cię! Lily.x"
Postanowiłam nie odpisywać jej na tego sms'a, bo nie chciałam, aby zajmowała się pisaniem ze mną zamiast spędzaniem czasu z Liam'em.
Drugi sms był od Zayna:
"-Dzisiaj mam randkę z Perrie. Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie tak jakbym tego chciał. Tęsknię za tobą i za twoimi radami, Olivia. W wolnym czasie zadzwoń do mnie i trzymaj za mnie kciuki. Mam nadzieję, że dla Ciebie ten dzień też jest wspaniałym dniem. Całuję. Zayn.x"
"-Trzymam za Ciebie mocno kciuki! Przede wszystkim zachowaj spokój Zayn! Wszystko będzie idealne! Jeżeli chodzi o mnie to ten dzień jest dla mnie zagadką, ale to chyba dobrze, co nie? Trzymaj się i też za tobą tęsknię. Całuję. Pozdrów Perrie! Olivia.x"
Trzeci sms był od Matt'a:
"-Nie mogłem się do ciebie dodzwonić, więc zadzwoniłem do Lily. Opowiedziała mi o twoim wyjeździe z Harrym. Cieszę się twoim szczęściem młoda. Ja też dzisiaj nie jestem sam! Trzymaj się siostrzyczko! Matt.x"
"-Jak to nie jesteś sam? Czyżby Ci się poszczęściło, braciszku? Mam nadzieję, że Vicki nie została sama w domu, co? Olivia.x
Po chwili dostałam odpowiedź:
"-Młoda jest w dobrych rękach. Dzisiaj nocuje u koleżanki. Wiesz jakaś mała, piżamowa imprezka Walentynkowa. Nie martw się! Matt.x
Spojrzałam przez okno samochodowe i zobaczyłam, że Harry wychodzi ze sklepu. Coś niósł, ale nie mam zielonego pojęcia co to mogło być. Owe zakupy schował do bagażnika, tak abym nie widziała, a następnie wsiadł do samochodu.
-Dobra, a teraz jedziemy dalej.- powiedział i lekko pocałował mnie w usta.
-Gdzie?- zapytałam.
-Do najpiękniejszego miejsca, które znajduje się w tej okolicy.-uśmiechnął się.
-Przecież ty nie znasz Francji, Harry.- spojrzałam na niego jak na głupola.
-Ale pani w sklepie zna.- powiedział.
Jechaliśmy nie dłużej niż 15 minut. Harry zatrzymał samochód. Jedyne co widziałam to polanka otoczona drzewami. Styles otworzył mi drzwi, tak abym mogła wysiąść. Podszedł do bagażnika i wyciągnął gigantyczną torbę, którą zaniósł na środek polany. Następnie wyjął drugą torbę, która była większa od pierwszej i uczynił z nią to samo co z poprzedniczką.
Podszedł do mnie i chwycił moją rękę, jednocześnie kładąc ją na swoim policzku. Delikatnie ją ucałował, a następnie pocałował moje usta. Zaprowadził mnie na środek polanki.
-Dzisiaj tu nocujemy.- oznajmił.
-Naprawdę?- zapytałam.
-Tak.- uśmiechnął się.
-Ok. Czemu by nie.- uśmiechnęłam się.
Szczerze to od dziecka bałam się ciemności. Kiedy wracałam od mojej koleżanki Veroniki do domu, przez gęsty las zawsze trzęsłam się jak galareta. Jednak teraz, gdy wiem, że będzie przy mnie Harry, jakoś nie odczuwam strachu.
Harry naprawdę się postarał. Nie wiem jakim cudem wytrzasnął z tego sklepu dwa śpiwory i namiot. Co prawda z rozłożeniem namiotu nie miał problemy, bo rozkładał się on automatycznie. Ognisko rozpalił tak jak to robią teraz ludzie, a nie tak jak na filmach- drewno, ściółka, patyk [czy jakoś tak]. Mimo wszystko bardzo mi tym zaimponował.
Na kolacje zjedliśmy: pieczony chleb, kiełbasę oraz najlepsze- pieczone pianki.
Może to nie była uczta królewska, ale sto razy lepsza niż to co zamówiliśmy w tej francuskiej restauracji.
Po tej obfitej uczcie musieliśmy trochę odpocząć. Rozłożyliśmy nasze śpiwory na ziemi i położyliśmy się w nich.Co prawda było dość zimno, ale ciepło ogniska nas rozgrzewało.
Wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Pierwszy raz robiłam coś takiego. To znaczy często patrzyłam na gwiazdy przez okno mojego pokoju, ale to nie to samo.
-Zawsze gdy byłem mały kładłem się wieczorami na trawie w ogródku i wpatrywałem się w gwiazdy. Strasznie mnie fascynowały. Zawsze obserwowałem je sam, a teraz po raz pierwszy robię to z kimś. Z kimś kogo kocham.- powiedział i przysunął się do mnie tak, aby mnie objąć.
-Gdy byłam mała, moja mama mówiła mi, że gwiazdy na niebie to dusze ludzi którzy umarli i są teraz z Panem Bogiem. Mówiła, że gdy kładę się spać mogę porozmawiać z każdym kto umarł. Po śmierci babci bardzo dużo płakałam. Tęskniłam za nią i bardzo chciałam z nią porozmawiać. Zrobiłam tak jak mama opowiadała, jednak babcia mi nic nie odpowiedziała. Zawiedziona spytałam mamy, dlaczego babcia nie odpowiada. Myślałam, że może babunia jest na mnie obrażona, jednak mama powiedziała mi, że tylko ludzie żyjący na ziemi mogą powiedzieć coś tym, którzy są z Bogiem...
-Teraz też tak robisz?- przerwał mi Harry.
-Jak?
-Rozmawiasz w taki sposób z mamą?- zapytał.
-Ostatnio mniej, ale wtedy kiedy tylko mogę to z nią rozmawiam.- odpowiedziałam.
-A mówisz jej coś o mnie?- zapytał jednocześnie pokazując szereg białych ząbków.
-Może tak, może nie.- zwodziłam go.
Harry przybliżył się do mnie. Delikatnie odgarnął moje włosy i namiętnie mnie pocałował. Po moim ciele przebiegł miły dreszczyk. Stanowczo bardziej podoba mi się taka opcja spędzenia walentynek niż kolacja w restauracji.
-To są moje idealne walentynki..- powiedział nie przestając mnie całować.
-Moje też.- wypowiedziałam gdzieś miedzy przerwami w pocałunkach.
-Kocham Cię.- powiedział patrząc mi w oczy.
-Ja Ciebie też Kocham, Harry.- zaczęłam go całować
Żeby było jasne. Do niczego nie doszło. Chyba oboje nie byliśmy na to gotowi. Przecież nie zrobimy tego na ziemi, na polanie, w lesie. Wyglądało by to jak scena z pornosa. Mimo, iż nic się nie wydarzyło to chwilami nawet chciałam, żeby doszło do czegoś więcej, ale nie chciałam robić tego w Walentynki. Chciałam zrobić to wtedy, kiedy obydwoje nie będziemy się tego spodziewać.
๑ ๑ ๑
15.02.2013 rok.
Obudziłam się w namiocie. Tak, w namiocie. Zapewne Harry mnie tutaj przeniósł.
Musieliśmy szybko się zbierać, bo obydwoje byliśmy strasznie wygłodniali, a z wczorajszego ogniska nic nie zostało. Przez całą drogę Harry śpiewał prawię każdą piosenkę, która leciała w radiu, robiąc jednocześnie śmieszne miny.
-Co dzisiaj robimy?- zapytałam.
-A co chciałabyś?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Odrobinkę zwiedzić.
-A co chciałabyś zwiedzić?
-Hmmm...Może wieża Eiffla? -uśmiechnęłam się.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.- ukłonił się.
-Lepiej patrz na drogę, gamoniu!- zaśmiałam się.
Gdy dojechaliśmy do miasto poszliśmy najpierw coś zjeść. Postawiliśmy na typowego, barowego hamburgera. W sumie to Harry tak postanowił.
Następnie pojechaliśmy do hotelu, aby się wziąć prysznic i się przebrać.
Gdy już byłam gotowa, rozłożyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam laptopa. Postanowiłam wysłać parę e-maili do bliskich. Pierwszy był do Matt'a i Vicki.
Kochani !
Spędzam cudowny czas, w cudownym kraju, z cudownym człowiekiem.
Paryż będzie długo tkwił w mojej pamięci. Mam nadzieję, że u was jest równie dobrze jak i u mnie. Kocham was bardzo. Opiekujcie się Lucky'm.
Całuję, Olivia.
Drugą wiadomość wysłałam do Zayn'a. Cześć, kochany!
Wiem, że powinnam zadzwonić, ale naprawdę nie mam teraz ani chwili, aby porozmawiać z tobą tak na osobności. Rozumiesz o co mi chodzi? Martwię się o Ciebie Zayn. Ostatnio jesteś trochę dziwny. Nawet jeśli mówisz, że wszystko w porządku u Ciebie i w relacjach z Perrie to i tak czuję, że coś jest nie tak. Jak tylko wrócę czeka cię rozmowa!
Kocham Cię i buziaki!
Olivia.
Wysłałam również e-maile do Lily i Ash.
Napisałam im w skrócie przebieg mojej walentynkowej randki. Standardowo kazałam uściskać wszystkich.
Miałam już się wylogować z poczty kiedy przyszła wiadomość. Wiadomość od Zayna.
Cześć Mała!
Naprawdę nie martw się mną. Wszystko jest w porządku i świetnie daję sobie radę. Co do Perrie to trochę gorzej. Nasza randka to jakiś niewypał. W sumie to żadnej randki nie było, bo Perrie nie przyszła. Tylko nie myśl, że jestem jakiś załamany i płaczę w poduszkę. Wiesz, że taki nie jestem :)
Jeszcze raz powtarzam- Nie martw się o Mnie.
Ciesz się tymi pięknymi chwilami z Harrym, Olivia!
Kocham Cię!
Zayn.
-I co jak Ci się podoba?- zapytałam.
-E tam.. myślałem, że jest większa..- powiedział z udawaną pogardą.
-Słuchaj jak nie chcesz iść to zostań tutaj, a ja sobie pójdę z tym przystojnym Francuzem i pozwiedzam. Może być?- zapytałam.
-Nie!- wypowiedział to słowo protestu jak małe dziecko i mocno ucałował mnie w usta.- Idziemy!
Widok z wieży jest wspaniały. Przez wielkie lornetki, które znajdowały się na górze można było dokładnie przyjrzeć się miastu. Coś pięknego.
-Podoba mi się to.- powiedział Harry.
-To? To znaczy co?- dopytywałam.
-Uśmiech na twojej twarzy.- wyszczerzył się.
-Dziękuję Ci.- pocałowałam go.
-Ale za co?- zapytał.
-Za to, że mnie tutaj zabrałeś i za wszystko.- pocałowałam go po raz kolejny.
Gorące pocałunki na wieży Eiffla. To jest to!
Nagle z nieba zaczęły spadać pojedyncze krople, a po chwili porządnie zaczęło lać. Deszcz nam nie przeszkadzał. Liczyliśmy się tylko my.
-Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu...- powiedział Harry.
-I jak? Spełniło się twoje marzenie?- zapytałam odrywając się od jego ust.
-Tak. Nawet lepiej niż sobie wymarzyłem.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie.- Kocham Cię.- zaczął znów mnie całować.
-Ja Ciebie też Kocham, Harry.- powiedziałam między jednym, a drugim pocałunkiem.
Jakiś czas później...
Gdy w końcu deszcz ustał mogliśmy spokojnie po przechadzać się malowniczymi uliczkami Paryża. Co jakiś czas podchodziły do nas fanki i prosiły o zrobienie sobie z nimi zdjęć i o autografy. Oczywiście autografy i zdjęcia z Harrym. Chociaż czasem zdarzało się, że chciały też zdjęcie ze mną oraz mój autograf.
Spacerowaliśmy tak bardzo długo. Rozmawialiśmy na wszelakie tematy. Nagle weszliśmy na temat mojego ojca.
-Do mnie jak na razie się nie odzywa. Cały czas przelewa na moje konto pieniądze, ale po za tym to nic więcej.- mówiłam.
-A ty?- zapytał.
-Ja?
-Dzwonisz do niego? Kontaktujesz się jakoś?- zapytał.
Trochę zaskoczył mnie takimi pytaniami. Zatrzymałam się przy mostku i spojrzałam na spokojną taflę wody.
-Nie. Zbyt bardzo boli mnie to, że nas zostawił. Co mu takiego zrobiliśmy, że miał nas dość?- czułam jak łzy napływają do moich oczu.
-To nie wasza wina. To nie twoja wina.- mówił.
-To co ja mam zrobić? Nie mam matki, a ojciec ma mnie gdzieś. Co to za życie. Czuję się jak sierota. Przecież Vicki potrzebuje chociaż jednego rodzica. Ja i Matt jej nie wystarczymy.
-Tylko o to Ci chodzi?- zapytał.
-Nie rozumiem?
-Tylko dlatego jesteś na niego zła? Czy może po prostu za nim tęsknisz? Może to właśnie tobie brakuje ojca i tu wcale nie chodzi o Vicki. Może to ty bardziej za nim tęsknisz niż ona? Może po prostu masz do niego żal, ale i tak go kochasz?- zadawał mnóstwo pytań.
-Może...
-Może powinnaś coś zrobić?
-Może..
-Może Ci w tym pomogę?
-Może on się sam odezwie. Dlaczego ja mam pierwsza dawać znak życia.
-Może on na to czeka?- zapytał znó Harry.
-Może i tak.- powiedziałam.- A tak w ogóle to możemy przestać zaczynać zdanie od może?- zapytałam.
-Może możemy.- zaśmiał się.
-Głupi jesteś.- szturchnęłam go w ramie.
-Za to mnie kochasz.- powiedział i delikatnie ucałował moje usta.
Dość późnym wieczorem wróciliśmy do naszego hotelowego pokoju. Wzięłam tylko szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i szybko wskoczyłam pod kołderkę. Czekałam, aż Harry wyjdzie z łazienki, ale najwidoczniej lekko przysnęłam. Poczułam jak Harry kładzie się obok i przykrywa się kołdrą. Uchyliłam oczy i uśmiechnęłam się do niego. Styles mocno się we mnie wtulił.
-Kocham Cię.- powiedział po polsku, a potem dodał po angielsku.- Cieszę się, że Ciebie mam...
-Kocham Cię.- powiedziałam również po polsku.- Cieszę się, że jesteś.- pocałowałam go i mocno się w niego wtuliłam.
16.02.2013 rok.
Ostatni dzień tutaj. Trochę ciężko będzie mi wyjechać. Spodobało mi się tutaj. Byłam jakoś strasznie smutna z powodu wyjazdy, jednak Harry poprawił mi humor.
-Nie smuć się mała.- uniósł moją brodę do góry i spojrzał mi w oczy.- Dzisiaj pojedziemy do Nowego Jorku, a następnie dalej. Po pracujemy dwa tygodnie, a potem wracamy do Londynu. Spędzimy trochę czasu z rodzinką i znów zrobimy sobie wakacje.- powiedział.
Gdy już spakowaliśmy swoje bagaże poszliśmy jeszcze na śniadanie do pobliskiej, małej restauracji. No dobra, nie była to restauracja, a raczej bar. Jest coś lepszego niż zapiekanka na śniadanie? Oczywiście, że jest, ale zapiekanka też nie jest zła.
Równo o 11 byliśmy już na lotnisku. Szybka odprawa, a następnie krótki, ale wyczerpujący lot, który przespałam.
*************************************************
OD AUTORKI!
Hi! Tamtararam! Rozdział 28 część 2 serdecznie was wita! Nie wiem czy zauważyliście, ale dodałam nową zakładkę "pytania". Jeżeli chcecie i macie ochotę to możecie mnie po pytać o co tylko chcecie (oczywiście w miarę stosowne pytania)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba! Podoba?
Pozdrawiam.
Paulina.x
Rozdział świetny ! Kocham to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńBoski. :3
OdpowiedzUsuńPodoba, podoba ; ). I to bardzo :D.Już się nie mogę doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńAnn xx.
Świetny rozdział. Kiedy następny? ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nie mogę się doczekać kontynuacji! :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award. Więcej wiadomości i pytania znajdziesz na moim blogu -> http://little-things-and-me.blogspot.com/
Czekam na nexta . Hmm ,życzę dużo punktów;)
OdpowiedzUsuńhttp://loveonlyyou123.blogspot.com/
Osiemnastoletnia Jade przez pewne wydarzenie zmieniła nastawienie do życia.
Dziewczyna , która uważana jest za wredną sukę pomaga w budowaniu domów w programie ,,Dom nie do poznania "
,,Za chwilę poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce . Jak się potem okazało był to tata . Szepnął mi na ucho ,,Że musi wyjechać . Bo tak naprawdę nic go tu nie trzyma nawet ja, bo nie jestem dla niego nikim ważnym „ Odłożył mnie z powrotem i tak po prostu wyszedł . Do tej pory w snach widzę jego sino-bladą twarz wypowiadającą te okrutne słowa "