๑ ๑ ๑
Długie spanie nie było mi dane. Harry zwlókł mnie z łóżka równo o 5 rano. Na początku wydzierałam się, że oszalał, ale po kilkuminutowych sprzeciwach poddałam się.Zaczęłam się powolnie pakować. Oczy ciągle mi się zamykały. Ziewałam jednocześnie przecierając powieki.
-Oh, zostaw już to pakowanie!- powiedział Harry.- Marsz do łazienki i proszę się jakoś dobudzić. Chcesz zasnąć na sesji?- zapytał, ale nie dał mi odpowiedzieć na swoje pytanie. Wepchnął mnie do łazienki i zamknął drzwi.
Puściłam wodę w prysznicu. Powolnym ruchem zdjęłam z siebie piżamę. Lekko sprawdziłam stopą temperaturę wody. Była jak w sam raz. Delikatnie weszłam pod prysznic i gdy tylko pierwszy, ciepły strumień wody otulił moje ciało poczułam miłą ulgę. Płyn pod prysznic o zapachu dzikiej róży doprowadzał mój nos do obłędu. Chyba zatraciłam się w rozkoszy, bo usłyszałam pukanie do drzwi i krzyk Harrego.
-Olivia!- walił w drzwi.- Żyjesz tam?- zapytał.
-Tak!
-Wychodź już, bo nie zdążymy!
-No już!- krzyknęłam
Wyszłam spod prysznica. Opatuliłam się ręcznikiem i szybko wysuszyłam moje mokre włosy.
Poszłam do pokoju po ciuchy. Na środku pokoju stały cztery ogromne walizki. Dwie moje i dwie Harrego. Szybko się uwinął z pakowaniem.
-Muszę w coś się ubrać.- powiedziałam i podeszłam do walizki.
-Załóż to.- podał mi jakieś ciuchy.
-Ok.- uśmiechnęłam się.
Szybko się przebrałam w ciuchy, które dał mi Harry. Chłopak strasznie się gorączkował, bo chciał zdążyć na sesję.
-Szybko!- ponaglał mnie.
-No już tylko założę buty!
-Kocham cię!- ucałował moje usta.
-Jasne, jasne.- pokazała mu język.- Dobra, chodźmy.
Styles zapakował nasze bagaże to samochodu i ruszyliśmy w drogę. Do studia, w którym odbywała się sesja dojechaliśmy równo o ósmej rano.
-Miło was widzieć!- uściskał dłoń moją i Harrego, Andree.- Sofie, przygotuj naszą modelkę do sesji.- powiedział do młodej czarnulki.- A ciebie..- zwrócił się do Harrego.- zapraszam na specjalne miejsce.
Sesje czas zacząć! Przed aparatem czuję się jak ryba w wodzie, ale tym razem pozowałam też przed Harrym. Chciałam wypaść jak najlepiej. Każdą pozę jaką sobie wymyślałam starałam się idealnie przedstawić. Chyba mi to wychodziło, bo widziałam zadowolenie na twarzy Andree i Harrego.
-Idealnie!- krzyknął fotograf.- Mamy to!
Podeszłam do Andree i do mojego Harrego, który cały czas patrzył się na mnie ze zdumieniem.
-Wyświetlę wam zdjęcia, które według mnie są najlepsze.- powiedział Andree i zaczął wyświetlać zdjęcia na dotykowym panelu.
-To ostatnie jest najlepsze!- powiedział Harry gdy już wsiadaliśmy do samochodu.- Jesteś na nim taka piękna, taka drapieżna, taka...
-Seksowna?- przerwałam mu.
-Tak.- zaśmiał się.- Oczywiście na każdym zdjęciu wyszłam pięknie, ale to szczególnie przykuło moją uwagę.
-A to czasem nie stanik przykuł twoją uwagę?- zaśmiałam się.
-Chyba nie myślisz, że myślę tylko o jednym?- zapytał i jednocześnie udawał obrażonego.
-Nie myślę tak.- uśmiechnęłam się.
Dojechaliśmy na lotnisko. Oczywiście Harry wszystko załatwił tak, abym nie wiedziała gdzie lecimy. Wykupił nam bilety w pierwszej klasie, gdzie nikogo nie było. Chociaż będziemy mieć ciszę i spokój.
-Pamiętam jak pierwszy raz leciałam samolotem.- zaczęłam wspominać.
-Też to pamiętam.- zaśmiał się.- Musiałem trzymać cię za rękę, żebyś się nie bała.
-Musiałeś?- zaśmiałam się.- Sam tego chciałeś.
-Wiesz, lubię jak dziewczyny mają jakieś słabości, a nie jak udają, że są z żelaza.
-Ufff, to dobrze.- udawałam ulgę.- Bo ja mam dużo słabości.
-A ja mam dużo sposobów na te twoje słabości.- poruszył brwiami.
-Głupek!- szturchnęłam go w ramie.
Większość lotu przespaliśmy. Nawet Harry, który udawał, że w ogóle nie chce mu się spać z czasem też poległ.
๑ ๑ ๑
Po jakimś dłuższym czasie ze snu wyrwał mnie Harry.
-Wstawaj, zaraz lądujemy!- lekko potrząsał moim ciałem.
Przetarłam oczy i lekko zaspanym wzrokiem spojrzałam za okno samolotu. Na początku myślałam, że mam jakieś omamy, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to co widziałam było realne.
-Harry czy ja mam omamy?- zapytałam.
-Zależy czego dotyczą twoje omamy.- zaśmiał się.
-Patrzę sobie za okno, a tam wieża Eiffla.
-Haha.- zaśmiał się.- To akurat nie są omamy.
Lekko byłam oszołomiona. Co my robimy we Francji? Co my robimy w Paryżu? Oczywiście nie zaprzeczę, że się cieszę. Jak tutaj byliśmy to nawet nie udało mi się zbytnio zwiedzić tego wspaniałego miasta.
Hotel w którym mieliśmy tymczasowo pomieszkiwać był zniewalający. Pokój był również niesamowity. Muszę przyznać, że Styles naprawdę się postarał.
Pierwszą czynnością jaką zrobiłam wchodząc do pokoju, był prysznic. Po locie to była rzecz której najbardziej pragnęłam.
Gdy mój wygląd [LINK] był już taki jaki chciałam wyszłam z łazienki.
W oczach Harrego pojawiły się wesołe iskierki. Czułam jak jego wzrok biega po całym moim ciele.
-I jak?- zapytałam.
-Idealnie.- uśmiechnął się.- Idealnie.- powtórzył.
Muszę przyznać, że on też wyglądał zniewalająco. Ładnie mu w garniturku.
-Fajna mucha.- zaśmiałam się.
-Emm...- przeczesał swoje loki.- Tak pomyślałem, że krawat to taki obstawiony dodatek dlatego postawiłem na muchę.- tłumaczył jednocześnie się rumieniąc.
-No i dobrze zrobiłeś.- cmoknęłam go lekko w policzek.
-A więc z okazji Walentynek zapraszam cię na kolację.- powiedział i pomógł mi założyć płaszcz.
Trochę chciało mi się śmiać. To wszystko było trochę jak z tych romantycznych filmów. Najpierw dobre wrażenie (strój), potem romantyczna kolacja przy świecach, a na koniec gorący seks. Typowe romansidło. Według mnie to nie jest w stylu Harrego, ale cóż skoro tak zaplanował, to niech i tak będzie.
๑ ๑ ๑
Chyba jeszcze nigdy, nikt nie zaprosił mnie do tak eleganckiej restauracji. Atmosfera, która w niej panowała była istnym rajem. Melodia dobiegająca z fortepianu, ludzie elegancko ubrani.
Harry zarezerwował stolik w salowym zaciszu. Stolik był tak znakomicie ukryty, że inni ludzie nie zdołaliby w jakikolwiek sposób nas zobaczyć.
Na stole, w wazonie stały dwie długie, białe róże i jedna, czerwona w środku. Harry jak na prawdziwego dżentelmena przystało, odsunął mi krzesło, tak abym mogła wygodnie usiąść.
Największego szoku doznałam patrząc na ceny w tym całym menu. Większości nazw potraw nie znałam nawet znaczenia. Głupio mi było powiedzieć, że nic nie rozumiem, więc wybrałam na chybił trafił.
Obydwoje zamówiliśmy swoje dania. Najgorsze to chyba było to, że kompletnie nie wiedziałam co zamówiłam. Kelner nalał nam po lampce wina. Przez chwilę milczeliśmy i zerkaliśmy na siebie.
-Masz piękny, francuski akcent.- zagadał Harry.
-Ja?- kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
-No gdy zamawiałaś swoje danie to bardzo ładnie wypowiedziałaś jego nazwę.- uśmiechnął się.
-Dziękuję.- odpowiedziałam jednocześnie się śmiejąc.
-Bardzo się wygłupiłem, co? W ogóle co to miało być. "Fajny masz akcent" hahaha.- śmiał się sam z siebie.
-Haha. Nie było tak źle.
-Proszę bardzo.- kelner postawił przed Harrym zamówioną przez niego potrawę, a po chwili podał też moją.
Gdy spojrzałam na swój talerz miałam ochotę zwymiotować. "Co to do cholery jest!?"- taka myśl chodziła mi w tym momencie po głowie. Po minie Harrego wywnioskowałam, że chyba też jego danie nie zbyt przypadło mu do gustu. Spojrzałam mu lekko w oczy i obydwoje zaczęliśmy się z siebie śmiać. Nasz śmiech był tak głośny, że wszyscy goście patrzyli na nas jak na idiotów.
-Co ty masz na talerzu?- zapytałam.
-Chyba żabie udka...- powiedział z pogardą.
-O Feee...- skrzywiłam się.
-A ty? Co tam masz?- zapytał.
-Nie wiem, ale wygląda paskudnie i chyba nie będę się poświęcać, próbując tego.
-Nawet bym Ci na to nie pozwolił.- powiedział.
-Harry.. Mam pytanie..
-Tak?- zapytał.
-Czy według Ciebie tak wyglądają twoje idealne walentynki?- zapytałam wpatrując się w jego oczy.
-Czyli jak?
-No wiesz.. Oficjalna kolacja, galowe stroje, a potem jakiś romantyczny spacer i kto wie co jeszcze.- tłumaczyłam.
-Nie.- odpowiedział stanowczo.-Myślałem, że dla dziewczyn właśnie kolacja w restauracji, romantyczny spacer i kwiaty są idealnym spędzeniem walentynek.
-Ale ja nie jestem każda kochanie.- uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Więc pokaże Ci jak wyglądają moje idealne walentynki.- powiedział i chwycił mnie za rękę.
-Co? Ale gdzie ty mnie ciągniesz?- zapytałam, gdy wybiegaliśmy z restauracji.
-Shhh.- uciszył mnie swoim pocałunkiem.- O nic nie pytaj...- otworzył drzwi do samochodu.
Wsiadłam. Byłam strasznie ciekawa co on zamierza. Podobał mi się taki zwrot akcji.
*********************************************************
Taaaaaadammm! Gotowy! Celowo przerwałam, żeby was trochę potrzymać w nie pewności. Wiem miałbyś długi, ale no musiałam go podzielić. Podoba się?
Pozdrawiam!
Paulina.x
P.S wena zadziałała i jestem już prawie w połowie drugiego.
Obydwoje zamówiliśmy swoje dania. Najgorsze to chyba było to, że kompletnie nie wiedziałam co zamówiłam. Kelner nalał nam po lampce wina. Przez chwilę milczeliśmy i zerkaliśmy na siebie.
-Masz piękny, francuski akcent.- zagadał Harry.
-Ja?- kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
-No gdy zamawiałaś swoje danie to bardzo ładnie wypowiedziałaś jego nazwę.- uśmiechnął się.
-Dziękuję.- odpowiedziałam jednocześnie się śmiejąc.
-Bardzo się wygłupiłem, co? W ogóle co to miało być. "Fajny masz akcent" hahaha.- śmiał się sam z siebie.
-Haha. Nie było tak źle.
-Proszę bardzo.- kelner postawił przed Harrym zamówioną przez niego potrawę, a po chwili podał też moją.
Gdy spojrzałam na swój talerz miałam ochotę zwymiotować. "Co to do cholery jest!?"- taka myśl chodziła mi w tym momencie po głowie. Po minie Harrego wywnioskowałam, że chyba też jego danie nie zbyt przypadło mu do gustu. Spojrzałam mu lekko w oczy i obydwoje zaczęliśmy się z siebie śmiać. Nasz śmiech był tak głośny, że wszyscy goście patrzyli na nas jak na idiotów.
-Co ty masz na talerzu?- zapytałam.
-Chyba żabie udka...- powiedział z pogardą.
-O Feee...- skrzywiłam się.
-A ty? Co tam masz?- zapytał.
-Nie wiem, ale wygląda paskudnie i chyba nie będę się poświęcać, próbując tego.
-Nawet bym Ci na to nie pozwolił.- powiedział.
-Harry.. Mam pytanie..
-Tak?- zapytał.
-Czy według Ciebie tak wyglądają twoje idealne walentynki?- zapytałam wpatrując się w jego oczy.
-Czyli jak?
-No wiesz.. Oficjalna kolacja, galowe stroje, a potem jakiś romantyczny spacer i kto wie co jeszcze.- tłumaczyłam.
-Nie.- odpowiedział stanowczo.-Myślałem, że dla dziewczyn właśnie kolacja w restauracji, romantyczny spacer i kwiaty są idealnym spędzeniem walentynek.
-Ale ja nie jestem każda kochanie.- uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Więc pokaże Ci jak wyglądają moje idealne walentynki.- powiedział i chwycił mnie za rękę.
-Co? Ale gdzie ty mnie ciągniesz?- zapytałam, gdy wybiegaliśmy z restauracji.
-Shhh.- uciszył mnie swoim pocałunkiem.- O nic nie pytaj...- otworzył drzwi do samochodu.
Wsiadłam. Byłam strasznie ciekawa co on zamierza. Podobał mi się taki zwrot akcji.
*********************************************************
Taaaaaadammm! Gotowy! Celowo przerwałam, żeby was trochę potrzymać w nie pewności. Wiem miałbyś długi, ale no musiałam go podzielić. Podoba się?
Pozdrawiam!
Paulina.x
P.S wena zadziałała i jestem już prawie w połowie drugiego.
Heheh.. Nieźle. Padłam jak podali im dania.. :D :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział. :3
dalej , kiedy nextt?
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Olivii sesja wyszła przepięknie C: czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuńSesja Liv, ooooo *__* i te twoje stylizacje- wręcz idealne :)
OdpowiedzUsuńa rozdział jak zwykle super. (+smacznego życze z tymi daniami, hahah!)
już mówiłam, ale powtórze- masz talent, niesamowity talent, nie spierdol tego, czyli pisz tyle i tak jak dotychczas <3
no i na koniec tradycyjnie moje "weny życze" musi być.xx
[SPAM]
OdpowiedzUsuńSzkoła Muzyczna w Coulsdon Town jest zwykłym budynkiem z niezwykłymi osobami we wnętrzu. Pełnymi pasji, motywacji i marzeń. Sarah Elmer jest jedną z uczennic tego nadzwyczajnego miejsca, prowadzi normalne życie, w którym najważniejszy jest taniec. Jednak z czasem niektóre sytuacje zaczynają się komplikować.. pojawia się uczucie, którego nie potrafi do końca zidentyfikować. Pojawiają się nowe osoby, które nieodwracalnie komplikują jej dotychczasowe życie. Czy uda jej się dojść do celu?
http://breath-of-blue.blogspot.com/
Opowiadanie z udziałem niesławnych One Direction :)
Mam nadzieję, że wpadniesz, każdy czytelnik jest dla mnie niezwykle ważny <3 z resztą, Ty wiesz o co chodzi, bo również masz bloga.
Jeśli zaobserwujesz moje opowiadanie i poinformujesz mnie o tym w zakładce "SPAM", ja również zaobserwuję Twoje :) Zachęcam do czytania i komentowania! Całuję, Pluton <3
Pamiętaj, liczysz się dla mnie TY.
+ zachęcam do obejrzenia zwiastunu - kto wie, może Cię zainteresuje? http://breath-of-blue.blogspot.com/p/zwiastun.html
Oj, oj, oj ! Zabiłabym za skoczenie w takim momencie, ale nie zrobię tego, boooo.... Następny rozdział się sam nie napisze :D. Czekam na next.. :)
OdpowiedzUsuńAnn xx.