04.01.2013 rok.
Wczorajszy dzień przesiedziałam całkowicie w domu, wraz z Lily i Lucky'm. Natomiast moja siostra- Vicki poszła do szkoły i wróciła totalnie padnięta. My z Lily odpuściłyśmy sobie szkołę, bo i tak zaraz wyjeżdżamy.
Dzisiejszego dnia nie da się całkowicie przesiedzieć w domu.
Jutro wyjeżdżamy, więc trzeba iść na jakieś zakupy i kupić potrzebne rzeczy. Tata wysłał mi dość dużą sumkę pieniążków, więc mogę kupić sobie parę drobiazgów. Oczywiście z rozwagą, bo muszę mieć coś na wyjazd.
Jeżeli chodzi o Harrego to się nie odzywał wczoraj. Ja też nie dzwoniłam. Nie umiałam. Mam nadzieję, że nie jest na mnie zły czy coś w tym rodzaju...
Wstałam o godzinie 6.30, bo musiałam zrobić Vicki śniadanie. Dobrze, że nie muszę jej zaprowadzać do szkoły, bo młoda jeździ autobusem. Z Lily postanowiłyśmy iść o 12 do centrum handlowego. Ma iść z nami Liam. Oczywiście Lily przez ponad 2 godziny siedziała w mojej łazience i się stroiła w moje rzeczy, i malowała się moimi kosmetykami. Szkoda, że ja nie mam dla kogo się tak stroić..
O godzinie 11 obydwie byłyśmy już gotowe.
-Livy!- krzyczała Lily.
-Co?!
-Choć szybko!- krzyczała nadal.
-No co ?- podeszłam do niej.
-Huuu- chuchnęła mi w twarz.- śmierdzi mi z buzi?- zapytała.
-Hahahaaha.- zaczęłam się z niej śmiać.
-No co? Czemu się śmiejesz?- pytała zbulwersowana.
-Nie przesadzasz?- zapytałam nadal się śmiejąc.
-Oh głupia jesteś!- szturchnęła mnie.- Dobra chodźmy już.
-Już chwila tylko zostawię Lucky'emu jedzenie.
Wyszłyśmy z mojego domu dwadzieścia po jedenastej. Przez całą drogę moja przyjaciółka wypytywała mnie czy dobrze wygląda, czy dobrze ma włosy i tak dalej..
Doszłyśmy równo o 12 do centrum handlowego. Liam miał czekać na nas w kawiarni na trzecim piętrze. Weszłyśmy z Lily do kawiarni i ujrzałyśmy Liam'a.
Nie był sam.. Byli z nim chłopcy, bez Harrego.
-Cześć dziewczyny.- przywitał się z nami Liam. Ze mną buziakiem w policzek, a z Lily nieco innym buziakiem.- Musiałem przyjechać z nimi, bo jak usłyszeli, że idę spotkać się z wami to też chcieli, a niestety Louis zawsze czuję się zaproszony.- zaśmiał się.
-Bo Louis Tomlinson jest mile widziany, zawsze i wszędzie!- krzyknął Lou.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem..
Zastanawiało mnie tylko gdzie jest Harry?
Może nie przyszedł, bo jest ta mnie zły, albo się wstydzi czy coś?
Zaczęliśmy chodzić po sklepach i szukać jakiś fajnych ubrań na wyjazd. W jednym z pierwszych sklepów ( był to chyba New Yorker) kupiłam śliczną koronkową sukienkę, dwie pary krótkich spodenek, kilka bluzek i inne potrzebne ubrania na tak długi wyjazd. Bez obawy nie przepuściłam zbyt dużo pieniędzy na ubrania. Połowa z nich była przeceniona, więc aż tak dużo nie zapłaciłam. Gdy właśnie przeglądałam półkę z kosmetykami w jednej z drogerii, ktoś szepnął do mnie.
-Nie przejmuj się Harry ma przyjść do nas tylko miał coś do załatwienia.- szepnął do mnie Zayn.
-Czy wyglądam, abym się nim przejmowała. Nie mam czym się przejmować.
-Oh daj spokój Livy! Wiem o tym, że Harry Cię pocałował.- powiedział prost z mostu.
-Mówił Ci?- zapytałam.
-Nie tyle, że mówił. Wyciągnąłem to z niego..
-Co Ci powiedział?-dopytywałam.
-Myślałem, że się tym nie przejmujesz.- uśmiechnął się.
-Zayn..
-No dobra. Powiedział tylko tyle, że zrobił źle.
-Czyli dla niego to był błąd? -dopytywałam dalej.
-Nie, Nie! Źle zrozumiałaś. Chodzi o to, że Harry mówił mi o tym jak zareagowałaś na ten pocałunek, i że Ciebie zniechęcił do Siebie. I to był dla niego błąd.
-Nie zniechęcił. Bardziej mnie zaskoczył..-tłumaczyłam.
-Czyli podobało Ci się?- uniósł brwi.
-Sam sobie na to pytanie odpowiedz.- pokazałam mu język.
Kupiłam parę potrzebnych rzeczy z kosmetyków(pasta do zębów, szczoteczka do zębów, żel pod prysznic, krem, szampon, odżywka, dezodorant, i inne.)
Wraz z Zayn'em ruszyliśmy w stronę H&M gdzie buszowała cała reszta.
Lily ledwo chodziła obładowana masą ubrań. Dobrze, że Liam pomagał jej nieść drugą cześć ciuchów, bo zapewne nie dałaby sobie rady.
Gdy właśnie przeglądałam koszulki usłyszałam lekkie chrząknięcie:
-Yhm.. Cześć.
Był to Harry.
-Cześć.- spojrzałam na chłopaka.
W tym momencie przypomniało mi się co mówił Zayn. O tym, że Harry myśli, że mnie do siebie zniechęcił, więc postanowiłam dać mu jakiś znak, że tak wcale nie jest.
Wracając do mojego przywitania..
-Cześć.- spojrzałam na chłopaka. Przysunełam się i pocałowałam go w policzek tak, że kącikiem ust dotknęłam kącika jego wargi.
Harry szeroko się uśmiechnął. Czyli zadziałało!
-Widzę, że już się trochę obkupiłaś.- uśmiechnął się.
-Tak. W sumie to mam już wszystko, ale ty nie kupiłeś jeszcze nic. Hmm.. zaraz coś dla ciebie znajdziemy.
Przeszliśmy mnóstwo sklepów. Harry kupił sobie parę fajnych koszulek i spodni. Oczywiście jak to Harry. Przy przymierzaniu każdej z rzeczy musiał się przede mną zaprezentować i powygłupiać. Przybierał przedziwne pozycje i pytał czy może być.
W końcu po udanych dla wszystkich zakupach przyszedł czas na odpoczynek. Poszliśmy wszyscy do takiej małej kawiarni niedaleko domu Lily. Nie bywało tam zbyt wiele osób, więc mogliśmy liczyć na spokój. Od kont wygrałam ten konkurs i poznałam chłopaków, parę razy pojawiłam się w internecie. Nie chce, żeby ludzie się mną zbytnio interesowali. Harry opowiadał mi jak ciężko jest być sławnym. Oczywiście są też dobre strony bycia sławnym...
Wracając do kawiarni..
-Dobra co zamawiamy?- zapytał Niall.
-Nie jestem głodna..- powiedziała Lily.
-Jak to nie jesteś?- zapytał Zdziwiony Niall.- po tylu godzinach chodzenia po sklepach?
-Nie każdy jak ty musi jeść co godzinę.- zaśmiał się Lou.
Niall zamówił sobie naleśniki i do tego kawę z bitą śmietaną. Louis ciasto marchewkowe również kawę z bitą śmietaną. Zayn, Liam i Lily zamówili sobie Espresso. Ja, że nie miałam ochoty jeść i nie lubię kawy postanowiłam zamówić sobie herbatę malinową, którą tutaj robią wprost genialną.
-Jaką chcesz kawę?- zapytał mnie Harry.
-Nie przepadam za kawą, ale z chęcią napiję się herbaty malinowej.- uśmiechnęłam się.
-Twoje życzenia jest dla mnie rozkazem.- ukłonił się.
-Haha.- zaśmiałam się.
Harry zamówił nasze zamówienie po czym wrócił do stolika. Ponieważ byliśmy sami w tej kawiarni nasze zamówienie dostaliśmy błyskawicznie. Zauważyłam, że Harry poszedł moim śladem i również wziął sobie herbatę malinową. Gdy zobaczył, że śmieję się pod nosem z jego wyboru powiedział:
-A więc ja też nie przepadam za kawą.- uśmiechał się.
-Mam nadzieję, że ta herbata będzie Ci smakowała.
-Oczywiście, że będzie.- powiedział i wziął łyk.- Pyszna!
Podczas gdy siedzieliśmy w kawiarni zadzwonił mój telefon. Był to mój tata. Wyszłam z lokalu, aby spokojnie porozmawiać.
"-Cześć kochanie. Jak tam szykujesz się już do wyjazdu?"
"-Tak, właśnie byłam na zakupach z Lily i chłopakami, a teraz jestem w kawiarni. A co u ciebie?"
"-Właśnie chciałem z tobą porozmawiać. Zamierzam zostać w Liverpool'u"
"-No przecież wiem, że masz zostać tam na trochę."
"-No właśnie nie na trochę..."
"-Nie rozumiem. Co chcesz powiedzieć?"
"-Poznałem tutaj kogoś."
"-I chcesz nas zostawić!?"
"-Nie zostawiam was. Będę was odwiedzać, dzwonić, opłacać rachunki, przelewać pieniądze...."
"-Przestań! Myślisz, że jak będziesz czasem nas odwiedzał, dzwonił i dawał pieniądze to będzie wszystko w porządku!"- krzyczałam.
"Livy, kochanie zrozum mnie ja.."- przerwałam mu.
"-Co zrozum! Wiem, zakochałeś się. Masz do tego prawo, ale czy pomyślałeś o nas? O Victorii? Przecież ona się tym załamie! Pomyślałeś?! Czy myślisz tylko o sobie i swojej kobiecie!?"
"-Pomyślałem o was! Matt jest już dorosły, ty prawie też. Matt może zająć się Vicki, a ty możesz mu w tym pomóc."
"-Czy ty myślisz, że damy sobie radę! Myślisz, że Vicki da sobie radę. Nie dość, że straciliśmy mamę to jeszcze ty nas zostawiasz!"
"-Livy jesteś już duża, zrozum! Jeżeli to dla Ciebie problem zabiorę ze sobą Vicki.."
"-Vicki zostaje z nami! Chyba, że będzie chciała jechać z tobą, wtedy pojedzie."
Rozłączyłam się.
Usiadłam na ławce przed lokalem i łzy napłynęły mi do oczy. Nagle poczułam na ramieniu ciepły dotyk..
-Ej, Ej, Ej! Czemu płaczesz? Coś się dzieje.- pytał Harry.
-Wszystko jest do dupy!-krzyknęłam.
-Skoro wszystko jest do dupy to opowiedz mi o tym.-uśmiechnął się i przybrał pozę słuchacza.
Opowiedziałam mu o całej rozmowie z ojcem...
-[...] No i co ja mam zrobić? Przecież sama nie dam sobie rady! Ja jutro wyjeżdżam...
-A twój brat? Przecież jest starszy. Na pewno Ci pomoże.
-Pogadam z nim jak wrócę do domu.. Wiesz chodzi o to, że Vicki straciła mamę. Ja ją chociaż jakoś trochę pamiętam. A ona? Tyle co ze zdjęć..
Jeszcze do tego ojciec ma nas gdzieś. Wiem, ma prawo ułożyć sobie życie, zakochać się, ożenić po raz drugi, ale Harry czy to musi być naszym kosztem!?
-Będzie dobrze. Wiem, że dasz sobie radę. Jesteś silną, mądrą dziewczyną! Ja w Ciebie wierzę i jeżeli będziesz potrzebowała pomocy, to Ci pomogę..
-Jesteś kochany!-pocałowałam go mocno w policzek.
-Oh, takie rzeczy uwielbiam.- poruszył brwiami.- Odwieźć cię do domu?
-Jak mógłbyś.-uśmiechnęłam się.
-Oczywiście, żebym mógł.- uśmiechnął się pokazując przy tym swoje białe ząbki.
Gdy weszłam do domu, zastałam Matt'a. Był totalnie wściekły..
-Matt, co się dzieje!?-zapytałam.
-Co się dzieje? Słyszałaś co nasz zajebisty tatuś wymyślił?!!- krzyczał.
-Tak dzwonił do mnie...
-Vicki już też wie. Dzwonił do niej. Nie wiem dokładnie o czym rozmawiali, ale młoda siedzi w pokoju od dwóch godzin i płacze. Ona zostaje z nami. Obiecuję, że zrobię wszystko, aby była ze mną szczęśliwa.
Pierwszy raz mój brat mówił, aż tak stanowczo, aż tak wiarygodnie. Nie myśląc dłużej pobiegłam do pokoju mojej siostry. Pukałam i nikt nie odpowiadał. Postanowiłam wejść sama.
Młoda leżała na łóżku. Jej twarz była cała czerwona, a po jej policzkach spływały łzy.. Było mi jej tak szkoda, tak żal...
-Vicki, wiem, że żadne słowa nic w tej sytuacji nie pomogą, ale obiecuję, że to wszystko się jakoś ułoży. Nie wiem czemu tatuś tak postąpił. Po prostu pogubił się w tym co robi. Mam do Ciebie tylko jedno pytanie i chce, żebyś na nie odpowiedziała.- siostra nic nie powiedziała.- A więc chcesz jechać do taty i tam mieszkać z nim i jego dziewczyną, czy zostać z Matt'em i ze mną.
-Z wami.-powiedziała i mocno mnie przytuliła.
-Ja jutro wyjeżdżam na długi czas, ale Matt się tobą zaopiekuje. Obiecuję, że będę dzwonić i pisać. Kocham Cię mała.- powiedziałam i ucałowałam ją w czoło.
Młoda usnęła. Dałam Matt'owi plan lekcji Victorii, numery telefonów do rodziców, znajomych Vicki oraz do szkoły. Również zrobiłam mu małą instrukcję korzystania z pralki.
Dochodziła godzina w pół do 9 wieczorem. Dobrze, że byłam do połowy spakowana, ale i tak musiałam dokończyć i chować resztę do walizki. Skończyłam w pół do 10 wieczorem. Poszłam wziąć szybki prysznic oraz umyłam włosy i wysuszyłam. Położyłam się do łóżka i zobaczyłam, że dostałam sms's od Harrego:
"-Będziemy jutro po Ciebie o 6:30 rano. Śpij dobrze. Harry.x"
"-Ok, będę czekać. Ty też śpij dobrze. Livy.x"
Nastawiłam budzić na 5 rano. Już nie mogę się doczekać jutra.
Jutro zaczynam kontynuować spełnianie swojego marzenia!
***********************************************************
Rozdział 10 w końcu napisany. Ciężko mi się go pisało, ale mam nadzieję, że się opłacało męczyć tyle czasu!
Buziaki!!!
Paulina.x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz