poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 11 część 1

05.01.2013 rok.

Dzisiejszy dzień jest dniem, który wprowadzi mnie w nowy rozdział. 
Rozdział, w którym mogę osiągnąć to o czym marzę, ale mogę to i również stracić...
Budzik zadzwonił równo o 5 rano. Wstałam i szybko poszłam umyć twarz do łazienki. Mimo, iż krótko spałam i tak czułam się pełna energii i sił na dzisiejszy dzień. Wyprostowałam sobie włosy i zrobiłam makijaż. Wyjęłam z szafy, wcześniej przygotowany przeze mnie strój na dzisiejszy dzień [LINK]
Gdy byłam już gotowa, poprosiłam Matt'a, aby zniósł moją walizkę na dół do salonu. Mimo, iż cieszyłam się na ten wyjazd ciężko mi było wyjechać. Akurat teraz moja siostra potrzebuje mnie najbardziej. Mam nadzieję, że Matt poradzi sobie z Vicki. 
Dochodziła godzina 6:30 rano. Chłopcy wraz z Lily właśnie podjechali pod mój dom. Harry wziął moją walizkę, a ja żegnałam się z bratem i siostrą.
-Matt obiecaj mi, że będziesz odbierał moje telefony i mówił o wszystkim na bieżąco.- zaczęłam wykład.
-Obiecuję!- powiedział.
-Pamiętaj robić Vicki śniadanie do szkoły. Masz pomagać jej w pracach domowych i pilnować, aby się choć trochę uczyła. Nie zapomnij opłacić rachunków i...- wymieniałam, ale Matt mi przerwał.
-Olivia! Damy sobie radę. Nie przejmuj się na zapas. Jakbym czegoś nie wiedział to do Ciebie zadzwonię.
-Przepraszam. Kocham was bardzo.- powiedziałam i utuliłam ich.- Choć Lucky, czas na nas!- krzyknęłam.
-On jedzie z tobą?- zapytała moja siostra.
-Wiesz, co może zrobię inaczej. Po co będę go męczyć. Niech zostanie z tobą. Tylko obiecaj, że będziesz się nim opiekowała!
-Obiecuję!
-Trzymajcie się! Kocham Was!
-Zadzwoń jak dolecisz na miejsce.
-Zadzwonię..
Wsiadłam do dużego samochodu. W nim siedziała cała piątka chłopaków wraz z Lily. Nie rozmawialiśmy zbytnio. Wszyscy byli jeszcze zaspani...
Dojechaliśmy na miejscu. Przed lotniskiem był tłum paparazzi i fanów One Direction. Musieliśmy jakoś ich ominąć. Byli strasznie natarczywi. Chłopcy rozdali parę autografów oraz porobili sobie zdjęcia z fanami.
W końcu przebiliśmy się do środka. Czekaliśmy, aż będziemy mogli wsiadać.
-Cześć dziewczyny!.- powiedział Lou do reszty dziewczyn, które też z nami leciały.
-Słuchajcie! Na miejscu mamy otrzymać karty do pokoju w hotelu. Z tego co wiem są pokoje dwu i trzy osobowe.- ogłosił Zayn.
MEGAFON:
-Pasażerów lotu 113 zapraszamy do wejścia B. Pasażerów lotu 113 zapraszamy do wejścia B.
-Lot 113! To my!- krzyknął Niall.'

Wszyscy udaliśmy się do wejścia B. Mieliśmy miejsca w pierwszej klasie. Tak naprawdę to boję się samolotów. Zawsze jak lataliśmy do dziadków w Polsce, źle wspominałam podróże samolotem.
Wracając do tematu. Siedziałyśmy razem z Lily, a obok nas bardzo fajna dziewczyna. Zdążyłam się już z nią zapoznać. Razem tańczyłyśmy układ na drugim etapie konkursu. Jest to śliczną, niebieskooka blondynka. Nazywa się Ashley Wilson. Jest naprawdę interesująca. 
Obok nas siedziały również dwie pozostałe, niezbyt miłe "koleżanki".
Były to Natasha Martinez i Cheryl Howard. Cheryl była bogatą, rozwydrzoną ślicznotką ubóstwiającą tylko i wyłącznie swoją osobę, zaś Natasha była tak jakby jej sługusem. Wszystko co Cheryl jej kazała szybko spełniała. Obydwie były zazdrosne, że ja i Lily mamy dobry kontakt z chłopakami...
Przed nami siedzieli oczywiście chłopcy. Przed Lily siedział jej ukochany ( czytaj: Liam), przede mną Harry. Przed niebieskooką Blondynką ( czytaj: Ashley) siedział Zayn, a obok niego Niall i Lou.
W końcu wystartowaliśmy. Niall i Lou cały czas się wygłupiali. Z czasem do ich wygłupów dołączyła się Ashley. Niall chyba bardzo ją polubił. 
-Co tam dziewczyny?- zapytał Harry.
-A dobrze, a co tam u ciebie.- odpowiedziała Lily.
-A u mnie nie najgorzej. Szkoda tylko, że Liam musi tak głośno chrapać..- żalił się.
-Ej stary, słyszałem to!-szturchnął go zaspany Liam.
Oczywiście gdy Liam się rozbudził zaczął się romansowanie pomiędzy nim, a Lily. Słodcy są.
-Livy, zamieniłabyś się z Liam'em na miejsca?- zapytała szeptem Lily.
-Co? Mam usiąść z Harrym?- dopytywałam.
-Proszę.- spojrzała na mnie i zrobiła minę jak kot ze Shrek'a.
-No dobra!- zgodziłam się.
Przesiadłam się na miejsce Liam'a.
-Cześć.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do Harold'a.
-Cześć piękna.- uśmiechnął się.
-Wiesz, Lily chciała poromansować z Liam'em, więc musiałam usiąść koło Ciebie.- mówiłam.
-Na prawdę fajnie razem wyglądają, trochę im zazdroszczę.- powiedział i spojrzał na mnie.
-No, ja też.- powiedziałam.- Harry, może ty mi powiesz do kont my w ogóle lecimy? Czemu nie chcecie nam powiedzieć?
-A nie lepiej nie wiedzieć?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Niby czemu miałoby być lepiej nie wiedzieć?
-Nie wolisz mieć niespodzianki?- zapytał lekko się śmiejąc.
-Nie wolałbyś mi powiedzieć?- zapytałam.
-Nie.-uśmiechnął się jak głupek.- Będziecie mieć niespodziankę.
-No dobra.- westchnęłam.- Powiedz mi chociaż czy jest tam ładnie?
-Zdecydowanie jest tam ładnie.
Spojrzałam w okienko i zobaczyłam wspaniały widok...






Białe, puchowe chmury wyglądające jak wata i do tego jasnoniebieskie niebo. Widok wprost idealny. Dla takiego widoku mogłabym polubić podróżowanie samolotem.
Spojrzałam za siebie. Liam słuchał muzyki, a Lily spała na jego ramieniu. On lekko gładził jej policzek, a ona miała lekki uśmiech na twarzy. 
"W końcu Lily Collins jest szczęśliwa. W końcu Lily Collins jest zakochana. Zakochana i Szczęśliwa. Szczęśliwa i Zakochana. Oni są tacy słodcy i tak do siebie pasują i... tak jestem zazdrosna"- rozmyślałam, jednak ktoś przerwał mi to bezsensowne rozmyślanie.
-Słuchaj, chciałem z tobą pogadać...- zaczął mówić Harry.
-Mów śmiało.- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Chciałem porozmawiać o naszym pocałunku.- powiedział i spojrzał się na mnie.- Słuchaj, wiem, że nie powinienem cię całować, bo mogłaś tego nie chcieć, ale w tamtym momencie chciałem tego. Chciałem Cię pocałować. I to zrobiłem, ale wiem, że zraziłem cię do siebie i...- przerwałam mu.
-Harry, ja też tego chciałam i nie zraziłeś mnie do siebie.- uśmiechnęłam się.
Chłopak nic nie powiedział. Po raz kolejny patrzył w moje oczy. Tym razem ja czytałam w jego oczach. Widziałam w nich radość. Widziałam w nich mnóstwo ciepła. 
Po chwili chłopak odezwał się:
-Jesteś wspaniała.- uśmiechnął się.
-Niby czemu?- odwzajemniłam jego uśmiech.
-Bo jesteś inna niż wszystkie dziewczyny. Jesteś ciekawa, interesująca, wyrozumiała...
-Z tym ostatnim to chyba się pomyliłeś.- powiedziałam śmiejąc się.
-Niby czemu?- zapytał zdziwiony Harry.
-Mój ojciec uważa, że go nie rozumiem. Harry, ja naprawdę chcę, aby on był szczęśliwy, ale czemu naszym kosztem. -westchnęłam.- Już nawet nie chodzi o mnie i o Matt'a. Chodzi o Vicki. Przecież ona tak bardzo go kocha. Po śmierci mamy on jest jej jedynym rodzicem. I co ? Teraz ją zostawia? Nas zostawia? Tego nigdy nie zrozumiem.
-Wiesz, czasem człowiek się gubi w tym co robi, często raniąc innych. Twój tata na pewno bardzo was kocha. Po prostu po śmierci twojej mamy brakowało mu bliskości takiej jakiej wy mu nie mogliście okazać, rozumiesz?- kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.- No właśnie. Na pewno jak trochę ochłonie zrozumie, że źle robi.

Harry jest wspaniały! Kurde, po raz kolejny udowodnił mi, że mnie rozumie, że mnie słucha! 
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym ja postanowiłam się zdrzemnąć. No dobra nie postanowiłam. Po prostu zasnęłam! Nie wyspałam się zbytnio więc sen mnie zmorzył.. Harrego z resztą też.

***********************************************************
Rozdział 11 cz. 1 
Ciężko mi szedł ten rozdział. Miałam ostatnio trochę różnorodny humor. Wiecie co mam na myśli? Trochę radości trochę smutku i nie umiałam jakoś się wczuć.
Mimo wszystko mam nadzieję, że jest oki.
Wiem, jest za dużo o tym, że Livy mama umarła, o jej tacie i tym podobne.
I pewnie myślicie sobie " Dobra nie gadaj mi o problemach, tylko bądźcie w końcu razem"
Więc tak jak mówiłam, wszystko będzie przebiegać powoli, ale obiecuję, że jeszcze jeden rozdział lub dwa i dopiero zacznie się dziać między Harrym, a Livy i miedzy resztą chłopaków i dziewczyn.
Pozdrawiam :) ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz