niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 19 część 3

24.01.2013 rok.
Ciąg dalszy...

Gdy otworzyłam oczy doznałam szoku. Przetarłam je kilka razy, aby upewnić się, czy to naprawdę się dzieję. Gdzie my do cholery jesteśmy? Na statku!
-Harry, ale co my tu robimy?
-Płyniemy do Francji.
-Aha. No to fajnie.- Mówiłam sarkastycznie.- Ale po co?
-Wysiądziemy w porcie, we Francji, a potem jedziemy dalej.
-Gdzie dalej?
-A ty nadal myślisz, że Ci powiem?- zapytał patrząc mi w oczy.
-A co pomarzyć nie mogę?- udałam obrażoną.
-Jesteś piękna jak się obrażasz.- przysunął się do mnie.
-Pamiętasz o zakładzie?
-A no tak. Zakład...
Wysiedliśmy z samochodu, aby przejść się po statku. Ludzi było mało, wiec mogliśmy swobodnie się poruszać. Oparłam się o barierkę i wpatrywałam się w tafle wody, a Harry mnie przytulił. Nagle weszłam na barierkę, a Harry lekko się wystraszył.
-Co robisz? Spadniesz!
-Co byś zrobił gdybym wpadła do wody?- zapytałam.
-Skoczył bym Ci na ratunek.- powiedział.- A gdybym jak wpadł?
-Skoczyłam bym ci na ratunek.- uśmiechnęłam się.
-Dobra, złaź już!-krzyknął
Nagle statek się lekko zachwiał, a ja straciłam kompletnie równowagę i pochyliłam się do tyłu. Harry w ostatniej chwili mnie złapał. Przytulił mnie mocno i powiedział:
-Proszę nie rób tak więcej. Wystraszyłaś mnie na śmierć.
-Dobrze.- przytuliłam się do niego i już prawie go pocałowałam ,ale udało mi się powstrzymać.- Kurdę, prawię bym przegrała zakład.
Poszliśmy do naszej kajuty, aby trochę odpocząć.

25.01.2013 rok.

Jesteśmy już w porcie we Francji. Zatrzymaliśmy się na małe zakupy, w pobliskim centrum handlowym. Musiałam kupić parę rzeczy, szczoteczkę do zębów i inne kosmetyki. Harry oczywiście musiał kupić sobie też parę rzeczy. Chyba najzabawniejszym momentem było wybieranie bokserek. Styles narzekał, że są niby małą pojemne. I zaczął gadać, że to nie są bokserki dla mężczyzn tylko dla kobiet. Nie dziwne, że ekspedientka patrzyła na nas jak na kompletnych idiotów. Gdy w końcu spodobały mu się jakieś gacie, mogliśmy ruszyć w drogę. 
O godzinie jedenastej przejechaliśmy Francuską granicę. Nie będę się rozpisywała jakie kraje mijaliśmy po kolei, bo naprawdę nie pamiętam, a nie chcę, żeby nagle kraje zmieniły swoje położenia geograficzne. Najbardziej mnie chyba niepokoiło czarne auto, które ciągle jechało za nami.
-Harry...- złapałam chłopaka za dłoń, którą trzymał na kierownicy.- Widzisz to auto za nami?- chłopak spojrzał w górne lusterko.
-Widzę.
-Mam dziwne uczucie. Jedzie już za nami strasznie długo. 
-Myślisz, że ktoś nas śledzi?- zdziwił się.
-Od kilku dni mam takie uczucie...
Nagle samochód skręcił...
-Ten na pewno nas nie śledził.- uśmiechnął się.
Było mi strasznie głupio. Chyba popadam już w lekką paranoję i przez to od kilku dni wychodzę na kretynkę. Muszę coś z tym zrobić.

26.01.2013 rok.

Właśnie dojeżdżamy do granicy niemieckiej. Nie pytajcie mnie po co, bo wam nie odpowiem. Nie mam pojęcia, co Harry wymyślił. Nie mam pojęcia po co przejeżdżamy przez połowę europy, zmierzając w Bóg wie jakim kierunku. Dojechaliśmy do granicy i zobaczyłam napis w dobrze znanym mi języku. Granica Polska. Ale czemu polska?
-Harry po co my jedziemy do Polski?
-Mówiłaś, że chcesz zobaczyć dziadków, prawda?- zapytał, a ja pokiwałam głową twierdząco.
-To do nich jedziemy.
-Ale tak bez zapowiedzi? I w ogóle skont wiesz, gdzie jechać?- dopytywałam.
-Gadałem z twoim bratem...
-A no to już wiem, dlaczego tak się zachowywał.
-Jest jeden problem...
-Jaki?
-Nie znam Polskiego, więc będziesz musiała się dogadać z tymi strażnikami. Oczywiście jeżeli umiesz mówić po polsku.
-Umiem.
Podjechaliśmy do budki strażników. Harry otworzył okno.
-Dzień dobry. Poproszę paszporty.
-Harry? Masz paszport?
-Ymmm tak.- wyjął z kieszeni.
-Proszę bardzo.- podałam strażnikowi paszporty.
-W porządku. Możecie jechać.- powiedział, i szlaban się uniósł.
Przejechaliśmy Polską granicę. Boże, jak dawno mnie tutaj nie było. 




-Ładnie mówisz, po Polsku.- uśmiechnął się.
-A ty umiesz coś po Polsku?- zapytałam.
-A umiem!- uśmiechnął się dumnie.
-No to dawaj!
-Deeeeendoblry.- wydukał.
-Hahahahaahahah.- zaczęłam się śmiać.
-No co, źle?- zdziwił się.
-Mówi się Dzień Dobry...
Harry przez całą drogę próbował idealnie wymówić to przywitanie, i w końcu mu się udało.

Godzina 15.09

Dojechaliśmy już do domu dziadków. Harry w końcu mi wyjawił, że to nie on dzwonił do dziadków, tylko mój kochany braciszek. Tak podejrzewałam! W końcu jak on by się dogadał z moją kochaną babcią, po polsku?
Przed drzwiami zobaczyłam babcię i dziadka. Nic się nie zmienili, i to właśnie jest wspaniałe. Przyjeżdżasz po długim czasie do dziadków, a oni nadal są tacy sami. Nic się nie zmieniają.
-Moja kochana Olivia...- uściskała mnie mocno babcia.
-Dzień Dobry.- powiedział najlepiej jak umiał Styles.
-Witamy w naszych progach.- powiedziała babcia i wpuściła nas do środka.
-Co twoja babcia powiedziała?- zapytał Harry, co mnie totalnie rozśmieszyło.
-Że wita nas w jej i dziadka progach.
-Tak myślałem..
Usiedliśmy na starej, skórzanej kanapie dziadków. Babcia oczywiście zaczęła wyciągać różne pyszności. Ciasto czekoladowe, które uwielbiała moja mama, no i moje ukochane gołąbki, które pożarłam ze smakiem.
Dziadek gdzieś poszedł z Harrym. Nie wiem czy mówiłam, ale mój dziadek bardzo dobrze umie mówić po Angielsku. Podczas wojny dużo się uczył Angielskiego i Niemieckiego.
-A więc, to jest twój chłopiec.- powiedziała babcia.- Przystojny.
-Babciu....-przewróciłam oczami.
-No co? Nic dziwnego, że taka śliczna dziewczyna znalazła takiego chłopaka.-zachichotała.
Dziadkowie przygotowali nam pokój gościnny. Oczywiście łóżka były oddzielne. Gdy już się wykąpałam i przebrałam w piżamę, położyłam się do swojego łóżka. Harry też już leżał, w swoim łóżku. 
-Śpisz?- zapytał szepcząc.
-Nie..- odpowiedziałam równie szeptem.
-Chodź do mnie, szybko.
-Nie, bo nie chcę przegrać zakładu.
Odwróciłam się placami, tak aby na niego nie patrzeć. Nagle poczułam jak ktoś kładzie się obok mnie i mocno obejmuje mnie w pasie. Harry przysuwał się co raz bardziej.
-No nie mów, że się złamiesz..- zaczęłam z niego kpić.
-Nie! Ale przytulanie jest dozwolone.- pokazał mi język.
Wtuliłam się w niego i zasnęłam...

27.01.2013 rok.

Zjedliśmy z dziadkami śniadanie i musieliśmy wyruszać w drogę powrotną. Oczywiście babcia zapakowałam na mnóstwo jedzenia na podróż. Ah, te babcie. Trochę było mi przykro, że musimy już wracać. Obiecałam sobie, że będę częściej ich odwiedzać...
Po drodze Harry postanowił zatrzymać się w Warszawie. Weszliśmy do centrum handlowego na zakupy. Kupiliśmy sobie parę nowych ciuchów i Harry kupił coś dla mnie. Śliczną czarną sukienkę, oczywiście z dość dużym dekoltem. 
-Nie było większego dekoltu?- zapytałam.
-No właśnie nie było.- udał smutny głos.
Harry powiedział, że do Londynu wracamy samolotem, bo nie chce mu się tłuc przez pół europy.
-A co z samochodem?
-Zostawimy go, a potem powiem Paul'owi żeby go sprowadził.- uśmiechnął się.

Godzina 17.00

Podróż samolotem minęła nam szybko. Może dlatego, że oboje usnęliśmy? W każdym bądź razie, już jesteśmy w kochanym Londynie
-Wiesz, że równo miesiąc temu się poznaliśmy?- zapytał Harry.
-Tak, wiem.- uśmiechnęłam się.
-Szkoda, że jutro już stąd wyjeżdżamy..
-Jutro???
-A, no tak.- walnął się w czoło z otwartej dłoni.- Zapomniałem kompletnie Ci o tym powiedzieć.
-Gdzie będziesz spał dzisiaj?- zapytałam gdy już siedzieliśmy w samochodzie.
-No właśnie liczyłem, że zaproponujesz mi nocleg.- wyszczerzył się głupkowato.
-No, nie wiem. No, nie wiem.- zaczęłam drapać się po głowie i rozmyślać.- No dobra jakoś to przeżyję.- udawałam niezadowoloną.
-Nie udawaj, że się nie cieszysz!
-Tylko masz być grzeczny!
-Będę grzeczny!Słowo Harcerza!- położył rękę na sercu.
-Dobra, dobra.- przewróciłam oczami.
Matt'a i Vicki nie było w domu. Matt nie wiedział, że dzisiaj wracam i pojechali do ojca do Liverpool'u.
Tata chciał się koniecznie spotkać z Vicki, a Matt nie chciał jej samej puszczać, więc pojechał z nią. Szkoda, że właśnie dzisiaj tam pojechali, bo nie będę mogła się z nimi pożegnać jutro.
Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w coś wygodnego. Harry postanowił, że obejrzymy film. Miał to być horror, Mirrors- Lustra
Film był naprawdę straszny i trzymał w napięciu. Trochę niszczył głowę, i był dziwny, ale naprawdę dobry horror. Trochę się bałam i często chowałam głowę za plecy Harrego. Głupek ciągle mnie straszył. Dziwne, że on nawet przez chwilę się nie bał.
Gdy sen zaczynał działać na moje powieki poszliśmy z Harrym do mojego pokoju spać. Położyłam się w moim kochanym, cieplutkim łóżku, obok równie ciepłego Harolda. 

Harry zaczął lekko jeździć nosem po moim uchu. Czułam jego ciepły, rytmiczny oddech, który doprowadzał mnie do obłędu.
-A zakład..- wyszeptałam.
-Pieprzyć zakład.- Wohoo Harry przeklina, będzie gorąco..
Harry mocno pocałował mnie w usta, a ja lekko przygryzłam jego wargę.
-Przegrałeś zakład, więc będziesz mi usługiwał, ale jeszcze nie teraz.- zaśmiałam się i usiadłam na nim całując go jak jakieś zwierzę. Styles położył swoje duże dłonie na mojej pupie, lekko ściskając moje pośladki. Jednak jego ręce szybko przesunęły się pod bluzkę i jeździły po moich plecach. Nagle Harry przewrócił mnie na łóżko i to teraz on znajdował się nade mną. Pocałował mnie w usta i zaczął ściągać ze mnie bluzkę. Ja to samo uczyniłam z jego koszulą. Styles zaczął łapczywie całować moją szyję i powoli zjeżdżał w dół do piersi. Nie odważył się zdjąć stanika. Lekko pocałował mnie w prawą, a następie w lewą pierś, jednocześnie przyprawiając mnie o dreszcze. Oplotłam swoje dłonie na jego placach lekko wbijając w nie paznokcie. 
-Harry, jeszcze nie teraz.- powiedziałam cicho.- Nie dziś.
-Wiem.- pocałował mnie.- Będę czuł, kiedy będziesz gotowa.- powiedział i położył się obok mnie wtulając się we mnie mocno.

28.01.2013 rok.

W pośpiechu pakowałam swoje rzeczy. Harry był już w pełni spakowany, więc zajął się śniadanie, które zjedliśmy w pośpiechu. Biedny... ledwo zniósł moje walizki na dół, a jeszcze musiał je zapakować do bagażnika.



-Co ty tam napchałaś?- zapytał.
-Wszystko co trzeba.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Ziemniaki też tam masz?
-Spadaj!
Zamknęłam dom i wsiedliśmy do samochodu, kierując się na lotnisku. Wszyscy już na nas czekali. Z Ash przytulałam się dobre dziesięć minut i szybko streściłam jej wizytę w Polsce. Między nią, a Niall'em też się dużo wydarzyło. Są oficjalnie razem. Podobno Niall chce ogłosić to w najbliższym czasie. Cieszę się ich szczęściem.

Godzina 12.17
Lotnisko we Włoszech.

Podróż minęła nam znośnie. Louis ciągle opowiadał jakieś dowcipy, że pan siedzący obok zasmarkał się ze śmiechu. Dzięki Lou, podróż minęła nam miło i szybko.
W hotelu wszyscy ruszyliśmy do jadalni. Byliśmy wygłodniali jak hieny. Z racji tego, iż jesteśmy we Włoszech postanowiliśmy zjeść tutejszy specjał- Spaghetti. 
Tym razem pokoju nie dzieliłam z Ash. Harry wynajął nam wspólny pokój, a Ash zamieszka z Niall'em. Dzisiaj mamy wolny dzień, więc możemy go dobrze wykorzystać. Piękna, słoneczka pogoda. Aż chce się iść na dwór i pooddychać świeżym, włoskim powietrzem...
Przebrałam się szybko i związałam włosy w wysokiego koka. Harry też się przebrał. Wyszliśmy na mały spacer po mieście. Tutejsi ludzie są naprawdę życzliwi. Wraz z Harrym spacerowaliśmy cichymi uliczkami. 





-Mogłabym tu zamieszkać. Spokój, cisza. Kraj idealny. -rozmyślałam na głos.

-Kto wie, może kiedyś będziemy tutaj częściej wpadać.- uśmiechnął się.
-Chciałabym odnaleźć swoje miejsce na świecie.- westchnęłam.- Niby jest nim Londyn, ale to nie o to chodzi. Londyn to moja miasto, w którym się wychowałam i w którym są moje wspomnienia. Moje miejsce na ziemi powinnam odnaleźć sama, albo z kim. Rozumiesz, o co mi chodzi?
-Rozumiem. Ja uważam, że moim miejscem na ziemi będzie miejsce, które dam mi jakieś piękne wspomnienie. Będzie to miejsce do którego będę pragnął wracać...

Zadzwonił do nas Lou. Chłopcy wymyślili jakąś imprezę i ponoć Cheryl i Natasha sprosiły sobie jakiś kolesi. Chociaż nie będzie im się nudziło. Ja z Harrym umówiliśmy się, że nie będziemy dużo pić. Poszliśmy szybko do pokoju, aby się w coś przebrać....

*************************************************************
Tak, znów przerwałam :) Przepraszam was, że nie jest zbytnio dopracowany, ale to wina internetu. Pozostało mi go tak mało, a dopiero w środę wieczorem będę mieć nowy transfer. Miałam dodać rozdział za dwa dni, ale widziałam komentarze, więc postanowiłam dodać dziś :)
Trzymacie się!
Paulina.x
P.S przepraszam za błędy w pisowani t tym podobne :) Jak zjadłam literki, to przepraszam :(


7 komentarzy:

  1. ślicznie piszesz :) Niedawno znalazłam twojego bloga przeczytałam wszystkie rozdziały genialny!

    Zapraszam do mnie http://anything--can-happen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja pierdole, kurwa mać jaki zajebisty ide spać xD hahaa;p żartuje ale serio wymiata a to ; 'Harry zaczął lekko jeździć nosem po moim uchu. Czułem jego ciepły, rytmiczny oddech, który doprowadzał mnie do obłędu.
    -A zakład..- wyszeptałam.
    -Pieprzyć zakład.- Wohoo Harry przeklina, będzie gorąco.. '
    omom *___* czytałam to z 8 razy ^^ HUEHUEHUE ;D pisz następny bo wymiatasz >.< oczywiście kocham Twój blog Twoje rozdziały, bohaterów, byłam też na Twoim drugim blogu, ale ten mi się bardziej podoba :) KCC cie ;*
    Ann. < 333

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu sorcia zapomniałam, że ty nie masz 2 bloga, pomyliło mi się widocznie z innym , echh :( trudno X D
    Ann . :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Szkoda tylko że ona ciągle mówi Harremu że nie jest gotowa :/ mogliby to zrobić we włoszech

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha, dzięki wszystkim!
    P.S mam drugiego bloga, ale to kompletny niewypał :/ Nie miałam jakoś weny, a ten idzie mi całkiem, całkiem. Następny rozdział jakoś w piąteczek :)
    Pozdrawiam :*
    Paulina.x

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha!
    A wiedziałam, że Harry się złamie! :D
    Rozdział udany! (z resztą jak każdy... :D)
    A z tym wyjazdem do Polski..... Kompletnie o tym nie pomyślałam!

    OdpowiedzUsuń