sobota, 18 maja 2013

Rozdział 31 część 1

3.03.2013 rok
Ciąg dalszy...

~~~

Wraz z Harrym wsiadłam do samochodu. Na początku stawiałam małe opory, jednak po dłuższym naleganiu ze strony mojego chłopaka uległam. Nie miałam pojęcia, gdzie zmierzamy i w jakim celu. To wiedział tylko i wyłącznie Harry, który nie chciał mi uchylić "rąbka swojej tajemnicy". Trochę mnie to wkurzało. Nie żebym nie lubiła niespodzianek. Wprost je ubóstwiam. Po prostu jestem nie cierpliwa.
Droga dłużyła się i dłużyłam w nieskończoność. Z nudów zaczęłam liczyć domy, które mijaliśmy przy drodze. Przy czterysta pięćdziesiątym siódmy mój przystojny kierowca w końcu coś powiedział.
-Już prawie jesteśmy.- uśmiechnął się.
-A to prawie to właściwie gdzie jest?- zapytałam, ale odpowiedział mi tylko wielkim uśmiechem, po czym znów skupił się na jeździe.
Po jakiś trzech minutach ujrzałam tabliczkę z napisem " Bridgetown". Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim mieście. Co mu tutaj robimy, hm?
-Jesteśmy na miejscu.- oznajmił i wysiadł z samochodu, po czym otworzył moje drzwi i podał mi rękę.
Szczerzę to nawet trochę się bałam. Dlaczego Harry mnie tutaj przywiózł. Może chce mi coś powiedzieć? Coś czego nie chciałabym usłyszeć?
Spacerowaliśmy po plaży. Jak gdyby nigdy nic. 
-Harry?- wypowiedziałam jego imię nieśmiało.
-Tak?- zatrzymał się.
-Co my robimy w Bridgetown?- zapytałam.
-Odpoczywamy.- pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Co?- zaśmiałam się.- Przecież z naszymi przyjaciółmi też odpoczywaliśmy.
-Ale chciałem spędzić z tobą czas. Nie z nimi. Ich mam na co dzień.- objął mnie w pasie i zaczął mnie muskać ustami po szyi.
-Mnie też masz na co dzień.
-Wiem, ale nie sam na sam.- zaczął podgryzać moją szyję.
Odwróciłam się do niego i zaczęłam łapczywie całować. Harry lekko przechylił mnie do tyłu i położył na piasku. Czułam się normalnie jak w jednym z tych dennych, miłosnych filmów, gdzie para kochanków całuje się na plaży. Jednak w rzeczywistości wcale nie było to dla mnie denne. Podobało mi się to.
-I co będziemy robić?- zapytałam, gdy już się trochę uspokoiliśmy.
-Zostaniemy tu na noc.- uśmiechnął się.
-Na jedną?- zapytałam znów.
-To zależy od ciebie.- uśmiechnął się.

~~~

4.03.2013 rok.

Wesołe promienie słońca przywitały mnie nad ranem. Harry jeszcze spał. Po cichu wstałam i poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Gdy już się wyszykowałam [LINK], wraz z Harrym wybraliśmy się na spacer. Najpierw zahaczyliśmy mały bar i zjedliśmy śniadanie. Nagle zadzwonił mój telefon:
-Halo?
-A czyżby moja siostra raczyła odebrać?- usłyszałam wkurzony głos Matt'a.
-Przepraszam, braciszku..- powiedziałam skruszona.- Po prostu tutaj nie liczy się czasu...
-Za to ja liczę czas, Olivia!- wydarł się Matt, aż zabrzęczało mi w uszach. Harry zaczął przyglądać mi się ze zdumieniem.- Mamy tutaj tsunami do cholery!
-Co!?- krzyknęłam na całe pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy, a po chwili dodałam już nieco ciszej.- Jakie tsunami?
-Ojciec chce nam odebrać młodą!
Wyszłam z pomieszczenia zostawiając Harrego samego. Musiałam porozmawiać z bratem na osobności. 
-Nie rozumiem. Może nam ją odebrać?- zapytałam, nie dając mu odpowiedzieć.- Jakim kurwa prawem!- wykrzyczałam.
-Owszem, może.- odpowiedział, na wcześniej zadane przeze mnie pytanie.- I zrobi to..
-Po moim trupie! Nie pozwolę na to rozumiesz Matt?!
-Olivia, co ty możesz? Przecież Ciebie to też dotyczy!
-Jak to mnie też?- zdziwiłam się.
-Ile ty masz lat, dziewczyno!? Siedemnaście, a do twoich urodzin jeszcze trochę jest. W każdej chwili mogą mi was zabrać i będziecie musiały zamieszkać z ojcem.- tłumaczył, lekko się jąkając.
-A co ja nie mam prawa głosu? Przecież mogę powiedzieć, że nie chcę. Na pewno jest jakieś wyjście z tej sytuacji.
-Jeżeli nie u ojca i nie u mnie, to w domu dziecka...- ostatnie dwa słowa wywołały u mnie nie miłe ciepłe dreszcze.
-Nie...- łzy napłynęły mi do oczu.- Przecież...- głos mi się załamał.
-Musisz wracać. Natychmiast!
Wróciłam do restauracji w złym, bezdusznym humorze. Harry od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z restauracji. 
-Olivia, co się dzieje?- podniósł mój podbródek, tak abym patrzyłam mu w oczy.
-Muszę wracać..
-Co? Gdzie?- zmarszczył brwi.
-Do domu...- odpowiedziałam.
-Do Londynu!?- krzyknął.
-Tak do Londynu...
-Ale co się dzieje? Coś z rodzeństwem?- zapytał przejęty.
Opowiedziałam mu o całej sytuacji. Nie próbował mnie zatrzymać. Powiedział, że wraca ze mną.
Reszta dnia minęła mi na nerwowym pakowaniu i płakaniu. Nie chciałam wracać. Chciałam spędzić ten czas z Harrym. Z przyjaciółmi. Tutaj. A teraz? Teraz muszę myśleć, co ze mną będzie? Dlaczego ojciec to robi. Przecież ja mam zaraz Osiemnaście Lat! Jestem praktycznie dorosła i sama mogę już decydować o tym co dla mnie dobre. On już nie ma do tego prawa. Stracił je, gdy nas zostawił samych. Przecież tyle czasu go nie widziałam. Tyle czasu miał nas gdzieś. Czy on myśli, że jeżeli wysyła nam pieniądze to ma nad nami władzę. Jakąkolwiek kontrolę, którą mogłaby nami pokierować. Nami i naszym życiem. 
Całą noc nie mogłam spać. Harry mówił, że gdyby coś się działo to mam go budzić. Jednak tego nie zrobiłam. Chciałam, żeby chociaż on się wyspał. Pocałowałam go delikatnie w usta i po ciuchu wstałam. Zegar wskazywał godzinę pierwszą trzydzieści siedem w nocy. Bez namysłu wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Zayn'a. Opowiedziałam mu o wszystkim. Nie chciałam go obarczać swoimi problemami, ale tylko z nim [oprócz Harrego] mogłam porozmawiać o dowolnej porze dnia i nocy.
-Nie martw się.- powiedział to tak subtelnie.- Porozmawiam z resztą i na pewno zrozumieją. Teraz myśli tylko o sobie i o rodzinie. Ja też niedługo wracam. Stęskniłem się za bliskimi.
-Zayn... A jeżeli do mojej osiemnastki będę musiała być w domu... dziecka...
-Nigdy na to nie pozwolimy! Słyszysz!?
Po rozmowie z nim naprawdę mi trochę ulżyło. Wiem, że choćby nie wiem co mogę na nich liczyć. Zawsze.
Znów usilnie próbowałam zasnąć. Naprawdę próbowałam, ale kraina Morfeusza nie chciała otworzyć swoich wrót do pięknego świata snu. Po jakiejś godzinnej męce zasnęłam. W końcu..

*********************************
OD AUTORKI!
Specjalnie dla was siedzę do późna i dodaję o to ten banalny rozdział, który jest chyba najgorszym jaki napisałam. Czyta ktoś jeszcze te moje wypociny? Bo nie wiem czy w ogóle watro. Przepraszam...
Pozdrawiam!!!
Paulina.x

8 komentarzy:

  1. Cześć. Zgodnie z obietnicą informuję gdyż na blogu http://believingindreams-story.blogspot.com/ pojawił się ósmy rozdział. Zapraszam. :) + przepraszam, za spam

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny.. czekałam na niego ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo świetny już nie mogę się doczekać następnego :)Fanka

    OdpowiedzUsuń
  4. czytam Twojego bloga i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. jasne, ze czytamy! <3
    wypociny?! nie znasz sie, ale ważne, że nadal jest cudownie i nadal to kocham, a wręcz moge chyba powiedzieć kochamy :)
    pisz dalej, bo umiesz !
    jak zwykle JUŻ czekam na następny ;>
    tak więc niech to bd motywacyjny kop w dupe ;*
    powodzenia , xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytamy!
    Nie nazywaj tego wypocinami!
    Mnie się bardzo podoba (i pewnie nie tylko mi)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!! Co dalej !! Kochamy cię a ty nie myśl że dodajesz tutaj jakieś ,,wypociny'' te rozdziały są świetne !! Zazdroszczę ci takiej wyobraźni !! KC !! ;*

    OdpowiedzUsuń