Wstaliśmy jakoś o jedenastej. Matt wrócił dopiero o siódmej rano z pracy, więc postanowiłam go nie budzić i wraz z Harrym odebrać młodą od dziadków. Szybko załatwiłam poranne potrzeba oraz się przebrałam [LINK]. Po dwunastej wyszliśmy z domu i po dwudziestu minutach dotarliśmy do domu dziadków. Staliśmy już przed drzwiami i nagle się zawahałam. Bałam się zapukać. W końcu dziadkowie są rodzicami ojca i na pewno będą chcieli ze mną porozmawiać o całej tej sytuacji.
-Ziemia do Olivii!- pomachał mi przed oczami Harry.- Nie stój tak.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.- spojrzałam na niego.
-Ty się boisz?- zapytał zdziwiony.- Chyba nie boisz się rozmowy z dziadkami?
-To już chyba nie chodzi o to czy się boję czy nie.- zaczęłam swój monolog.-Po prostu cała ta sytuacja jest dla mnie przytłaczająca. Wiem, że dziadkowie zapewne czują się fatalnie w związku z postępowaniem ich syna.. Wiem, że na pewno są po naszej stronie i nas wspierają, ale też wiem, że kochają swojego syna.- Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale nagle drzwi od domu się otworzyły i ujrzałam twarz babci.
-Co wy tak stoicie?- zaśmiała się.- Wchodźcie, bo zmarzniecie.- otworzyła szerzej drzwi.
Usiedliśmy na kanapie w salonie. Ciotka Emma (która ostatnimi czasy często nocuje w domu dziadków) zabrała małą na górę, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Gdyby nie było obok mnie Harrego zapewne stresowałabym się tą rozmową, ale sama jego obecność dodawała mi odwagi, której bardzo często mi brak. Dziadek z babcią obiecali nam, że zrobią co w ich mocy, aby przekonać ojca, że źle robi. Całą rozmowa była bezstresowa, ale wydawało mi się, że coś ukrywają. Nawet zapytałam się ich czy coś sprawia im zakłopotanie, ale stanowczo obydwoje zaprzeczyli. Może mi się wydaję, ale czuję, że oni coś wiedzą. Coś czego nie chcą nam powiedzieć.
Koło czternastej wyszliśmy od dziadków wraz z Victorią. Harry zaproponował, abyśmy poszli na pizzę. Oczywiście młoda oszalała z zachwytu.
~~~
Gdy już zjedliśmy pizzę postanowiliśmy jeszcze posiedzieć.
-Olivia, pamiętasz co mi obiecaliście?- zapytała Vicki.
-Nie pamiętam.- udałam głupią. Doskonale wiedziałam o co jej chodziło.
-No nie udawaj!- szturchnęłam mnie mocno w ramie.- Obiecałaś mi randkę z Louisem!
-Wiem, głuptasie.- przewróciłam oczami, a następnie się roześmiałam.- Niestety Lou jest jeszcze na wakacjach, a potem jedzie do rodziny.- Młoda tylko westchnęła.- Ale obietnica to obietnica. Gdy Lou będzie miał tylko czas to będzie o Tobie pamiętał.- uśmiechnęłam się do niej.
-Jesteś ekstra!- przytuliła mnie mocno.
-Ekhm...- odchrząkną Harry.
-Ty też!- wtuliła się mocno w Styles'a.
-Dobra dość tych czułości.- zaśmiałam się.- Trzeba wracać do domu. Jutro masz szkołę i nie możesz jej opuszczać. Musisz odrobić lekcję, zrobić plakat, pouczyć się do sprawdzianów i kartkówek, spakować, wykąpać....- wymieniałam, lecz siostra mi przerwała.
-Oh, dobra!- spojrzała na mnie z udawaną wrednością.- Już rozumiem!
Od razy po powrocie do domu, Vicki grzecznie poszła do swojego pokoju, aby zająć się swoimi obowiązkami. Niestety Matt ma znów na noc do pracy, więc będę musiała jutro ugotować obiad i posprzątać.
8.03.2013 rok.
Całą noc nie mogłam spać. Ciągle myślałam o ojcu. Może on naprawdę jest chory? Albo to jest prawda, albo to ja jestem naiwną, łatwowierną kretynką! Boję się o to co z nami będzie. Matt jest dorosły i to z nim chcę zostać. Dobrze, że wujek nam pomoże.
Wstałam totalnie niewyspana. Harrego nie było już w łóżku. Na stoliku zastałam małą karteczkę:
Kochanie!
Muszę załatwić parę spraw.
Dzwonił do mnie Paul i musiałem koniecznie do niego jechać.
Nie wiem ile mi to zajmie.
Mam nadzieję, że jak najszybciej się z tym uporam.
Do później!
Kocham. Harry.xx
Szybko się przebrałam [LINK] i zabrałam się za sprzątanie. Trochę się tego uzbierało i zajęło mi to ponad dwie godziny! Masakra. Byłam ledwo żywa, a jeszcze musiałam ugotować obiad.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwonka. Szybkim ruchem otworzyłam drzwi i ujrzałam osobę, której totalnie bym się tutaj nie spodziewała. Ile ja go czasu nie widziałam? Mnóstwo.
-Cześć córeczko.- uśmiechnął się blado.
-Cześć.- odpowiedziałam bez żadnych emocji.
-Wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale proszę cię daj mi dziesięć minut i wysłuchaj mnie.- prosił.
-Wejdź.- otworzyłam szerzej drzwi pozwalając mu wejść do środka.- Więc?
-Emm tak. Słuchaj, wiem, że masz do mnie żal o to, że was zostawiłem, ale to na prawdę nie jest tak jak myślisz..
-A jak?- przerwałam mu.
-Zrobiłem to bo..
-Bo się ZAKOCHAŁEŚ!- po raz kolejny mu przerwałam.
-Nie.- zaprzeczył stanowczo.- Nie zakochałem się.
-Jak to?- zapytałam zdziwiona.- Przecież tak mówiłeś!
-Wiem, ale to dlatego, że nie chciałem wam mówić prawdy. Nie umiałem wam powiedzieć czym spowodowane jest moje zachowanie.- przyglądałam mu się ze zdziwieniem.- Jestem chory. Nie wiem ile mi zostało i nie chcę wiedzieć. Mam raka.
-Ty chyba sobie człowieku żartujesz!- wydarłam się.- Zostawiłeś nas! Miałaś nas gdzieś. To, że wysyłałeś kasę nie oznacza, że się przejmowałeś! Teraz mi mówisz, że jesteś chory? Przecież to jakaś istna bzdura!
-Spokojnie. Nie denerwuj się.- próbował mnie uspokoić.- Ja na prawdę nie kłamię! Chyba znasz mnie na tyle, żeby stwierdzić kiedy mówię prawdę, a kiedy nie? Znasz mnie.
Nie wiedziałam co mu mam odpowiedzieć. Miałam istny mętlik w głowie. To jakiś absurd. Przecież ojciec był wiecznie zdrową rybą, a teraz niby ma raka? Nie mówię, że kłamie, ale to wszystko jest jakieś hmmm... Niewiarygodne?
-Zrobisz jak uważasz córeczko. Jutro zamierzam wycofać sprawę z sądu. Nie chcę żebyście mnie znienawidzili. Nie taka moja rola w waszym życiu.- uśmiechnął się blado i lekko mnie przytulił.- Przepraszam.- powiedział i wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Zostałam sama z moimi myślami, które wprost wierciły wielką, pełną bólu dziurę w moim sercu i w mojej głowie sprawiając gigantyczny ból.
Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Próbowałam się zająć obiadem, ale wychodziło mi to z trudem.
-Cześć, Kochanie!- krzyknął na wejściu Styles i ucałował mnie delikatnie w usta.- Coś nie tak?- zapytał zaniepokojony.
-Ahh...- westchnęłam.- Ojciec tu był.
-I co?- dopytywał.
-I nic. Powiedział, że wycofa sprawę z sądu.
-To fantastycznie!- przytulił mnie.- Nie cieszysz się?
-Cieszę..
-Ale?
-Powiedział, że jest chory.- spojrzałam mu prosto w oczy.- Nie wiem co mam robić, Harry.- w moich oczach pojawiły się łzy i jedna z nich wypłynęła robiąc mokry szlak na moim policzku.
-Hej, Hej!- przytulił mnie do siebie.- Nie płacz. Jesteś silną, mądrą dziewczyną i nie możesz się załamywać.- mówił próbując mnie uspokoić.
-Nie wiem, czy on mówi prawdę, czy wręcz przeciwnie. Może on tylko udaję, żeby namieszać mi w głowię tekstami "Jestem chory. Uwierz mi. Przecież mnie znasz i wiesz kiedy kłamię."
-Wiesz co, ja Ci nie powiem co masz zrobić i nie chcę Ci nic narzucać. Sama zdecyduj, czy twój ojciec mówi prawdę.- przytulił mnie mocniej.
-Boże, czemu ja mam takie popieprzone życie.- wtuliłam się mocno w Styles'a.
-Zostaw ten obiad. Ja go dokończę.- pocałował mnie w policzek.- Idź się połóż.
Jak powiedział tak zrobiłam. Położyłam się na moim wielkim, wygodnym łóżku. Próbowałam nawet zasnąć, ale sen nie przychodził. Leżałam bezczynnie i wpatrywałam się w sufit.
Po jakimś czasie przyszedł Harry.
-Obiad gotowy!- powiedział i usiadł koło mnie na łóżku.
-Dziękuję.- pocałowałam go w usta.- Ja sobie na razie odpuszczę jedzenie. Nie mam ochoty.
-Dobrze.- pogłaskał mnie po policzku.
-Ale nie wątpię, że jest pyszny.- uśmiechnęłam się do niego jak najładniej umiałam.
Gdy Matt wrócił to przy okazji odebrał Vicki ze szkoły. Opowiedziałam mu o całej sytuacji. Tak samo jak ja, nie wiedział co ma z tym zrobić. Niedługo kończy nam się wolne i Harry musi wracać do pracy. Zostało nam mało czasu.
-Olivia..- poczułam dłoń Harrego na mojej tali.- Muszę Ci coś powiedzieć.
-Tak?- odwróciłam się do niego.
-Muszę jechać do rodziny. Wiesz, mama się trochę za mną stęskniła i ja zresztą też.- mówił.
-W porządku.- pocałowałam go mocno w usta.- Rozumiem. I tak dużo już dla mnie zrobiłeś. Jedź do rodziny, a my spotkamy się jak już skończy nam się wolne.
-Ale ja chciałbym, żebyś pojechała ze mną.- wymruczał mi do ucha.
-Ja?- zdziwiłam się.
-Tak.- uśmiechnął się, ukazując swoje dołeczki.- Na dwa dni. Co ty na to?
-Sama nie wiem. Co jak twoja mama mnie nie polubi?
-Nie gadaj głupot. POKOCHA CIĘ!- zachichotał.
Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Próbowałam się zająć obiadem, ale wychodziło mi to z trudem.
-Cześć, Kochanie!- krzyknął na wejściu Styles i ucałował mnie delikatnie w usta.- Coś nie tak?- zapytał zaniepokojony.
-Ahh...- westchnęłam.- Ojciec tu był.
-I co?- dopytywał.
-I nic. Powiedział, że wycofa sprawę z sądu.
-To fantastycznie!- przytulił mnie.- Nie cieszysz się?
-Cieszę..
-Ale?
-Powiedział, że jest chory.- spojrzałam mu prosto w oczy.- Nie wiem co mam robić, Harry.- w moich oczach pojawiły się łzy i jedna z nich wypłynęła robiąc mokry szlak na moim policzku.
-Hej, Hej!- przytulił mnie do siebie.- Nie płacz. Jesteś silną, mądrą dziewczyną i nie możesz się załamywać.- mówił próbując mnie uspokoić.
-Nie wiem, czy on mówi prawdę, czy wręcz przeciwnie. Może on tylko udaję, żeby namieszać mi w głowię tekstami "Jestem chory. Uwierz mi. Przecież mnie znasz i wiesz kiedy kłamię."
-Wiesz co, ja Ci nie powiem co masz zrobić i nie chcę Ci nic narzucać. Sama zdecyduj, czy twój ojciec mówi prawdę.- przytulił mnie mocniej.
-Boże, czemu ja mam takie popieprzone życie.- wtuliłam się mocno w Styles'a.
-Zostaw ten obiad. Ja go dokończę.- pocałował mnie w policzek.- Idź się połóż.
Jak powiedział tak zrobiłam. Położyłam się na moim wielkim, wygodnym łóżku. Próbowałam nawet zasnąć, ale sen nie przychodził. Leżałam bezczynnie i wpatrywałam się w sufit.
Po jakimś czasie przyszedł Harry.
-Obiad gotowy!- powiedział i usiadł koło mnie na łóżku.
-Dziękuję.- pocałowałam go w usta.- Ja sobie na razie odpuszczę jedzenie. Nie mam ochoty.
-Dobrze.- pogłaskał mnie po policzku.
-Ale nie wątpię, że jest pyszny.- uśmiechnęłam się do niego jak najładniej umiałam.
Gdy Matt wrócił to przy okazji odebrał Vicki ze szkoły. Opowiedziałam mu o całej sytuacji. Tak samo jak ja, nie wiedział co ma z tym zrobić. Niedługo kończy nam się wolne i Harry musi wracać do pracy. Zostało nam mało czasu.
-Olivia..- poczułam dłoń Harrego na mojej tali.- Muszę Ci coś powiedzieć.
-Tak?- odwróciłam się do niego.
-Muszę jechać do rodziny. Wiesz, mama się trochę za mną stęskniła i ja zresztą też.- mówił.
-W porządku.- pocałowałam go mocno w usta.- Rozumiem. I tak dużo już dla mnie zrobiłeś. Jedź do rodziny, a my spotkamy się jak już skończy nam się wolne.
-Ale ja chciałbym, żebyś pojechała ze mną.- wymruczał mi do ucha.
-Ja?- zdziwiłam się.
-Tak.- uśmiechnął się, ukazując swoje dołeczki.- Na dwa dni. Co ty na to?
-Sama nie wiem. Co jak twoja mama mnie nie polubi?
-Nie gadaj głupot. POKOCHA CIĘ!- zachichotał.
****************************************************
Nie wiem czy moje pisanie ma jeszcze sens. Ostatnio mam trochę coś poprzestawiane w głowie i nie idzie mi pisanie tak jakbym sobie tego życzyła. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie żałujecie, że czytanie te moje "wypociny"
Nie wiem czy moje pisanie ma jeszcze sens. Ostatnio mam trochę coś poprzestawiane w głowie i nie idzie mi pisanie tak jakbym sobie tego życzyła. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie żałujecie, że czytanie te moje "wypociny"
next <3
OdpowiedzUsuńsuuper ! <3 <3
OdpowiedzUsuńGenialny! Nie mogę się już doczekać next'a! :****
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba jak piszesz moim zdaniem świetne :) prosimy o następny :>! Powodzenia z pisaniem
OdpowiedzUsuńTe twoje "wypociny" są bardzoooo fajneee :D
OdpowiedzUsuńdopiero odnalazłam twojego bloga, ale pożarłam go jednego dnia. jest świetny i jesteś taka prawdziwa w tym co piszesz podoba mi się to. pisz pisz bo jest cudnie i zapraszam do mnie, potrzebuję czyjejś opinii http://i--ze--cie--nie--opuszcze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńweny życzę,
Mar xoxo
jest świetny! Nam się podoba C:
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i nie żałuje czytania twoich pachnących "wypocin" :D czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńSPAM
OdpowiedzUsuńPrzepraszam najmocniej, ale nie znalazłam zakładki.
Opowiadanie, które poruszy nawet najtwardsze serca.
Alicja- prosta dziewczyna z Polski, zostaje zmuszona do wyjazdu za granicę. W przypadkowy sposób, poznaje kogoś kto z czasem odmienia jej życie nie do poznania.
Właśnie dzięki niemu doznaje co to miłość, cierpienie i ból.
Dwójka najlepszych przyjaciół, którzy kochają jedną dziewczynę- rozpoczyna się wojna. Kto ją wygra?
Czy Harry zrozumie jak wielki popełnił błąd?
Kogo wybierze Alicja?
Miłość.
Przyjaźń.
Zaufanie.
Ból.
Wszystko na:
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
Czy zawiesilas pisanie tego bloga?
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńNie zawiesiłam bloga. Po prostu mam trochę spraw prywatnych, które zajmują mi mnóstwo czasu. Do końca tygodnia na 1000% dodam r.33
OdpowiedzUsuńtrzymam cię za słowo C:
UsuńProszę kolejny rozdział.Kocham tego blog !!
OdpowiedzUsuń