niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 37

* * *

Zamarłam. Byłam pewna. Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam już, że się nie odezwie. Nie przyjemne dreszcze obiegły moje ciało, kiedy poczułam dłoń Harrego na moim ramieniu. Bałam się.
-Wszystko.. w porządku?- zapytał zmartwiony.
-Em.. Tak, jasne. Wszystko w porządku.- uśmiechnęłam się tak szczerze jak tylko mogłam.
-Już myślałem, że coś się stało. Wyglądałaś na przerażoną.- zaśmiał się, na co również zaczęłam się śmiać stresującym śmiechem. Brzmiał jak śmiech prosiaka. Poczułam wibracje w kieszeni. Wiedziałam co to oznacza.
-Idę do łazienki.- pocałowałam go szybko w policzek.- A ty pilnuj, żeby te zwierzęta nie zdewastowały domu.- uśmiechnęłam się i w pośpiechu zniknęłam za drzwiami.
Usiadłam na parapecie w łazience i szybko odebrałam telefon, który dzwonił już drugi raz.
-Halo?- odezwałam się nadzwyczaj chrapliwym głosem.
-Olivia?- usłyszałam znajomy mi głos. 
-Cześć, Lily.- wyszeptałam z obawą, że ktoś może mnie usłyszeć, chociaż wiedziała, że to nie możliwe.
-Co u ciebie słychać?- zapytała jak gdyby nigdy nic.
-Jakoś leci..- odpowiedziałam powolnie.- Ale chyba nie dzwonisz po to, by zapytać co u mnie, co nie?- zapytałam na co westchnęła.
-Masz rację.- chrząknęła.- Chciałam zapytać co u Liam'a..
-Źle. Bardzo źle. Źle zrobiłaś Lily.
-Nie miałam innego wyboru. Zrozum mnie, Livy.- tłumaczyła.
-Lily, mogłaś z nim chociaż porozmawiać. Nawet nie wiesz jaki on jest tym przejęty. Obwinia tylko i wyłącznie siebie.
-Przecież to nie jego wina! To ja spieprzyłam sprawę.- powiedziała szybko, ledwo łapiąc oddech.
-Ja też spieprzyłam sprawę.- bąknęłam.
-Jak to?- zdziwiła się.
-Nawet nie wiesz jaką odpowiedzialność na mnie zrzuciłaś. Okłamuję Harrego. Okłamuję Liam'a. A wszystko przez to, że TY-podkreśliłam ostatnie słowo.- nie umiałaś stawić czoła własnym problemom. Zdradziłaś go i tylko ja o tym wiem.- warknęłam ze złością.
-Nie zdradziłam go..
-Że co!?- ja chyba śnie.
-Nie zdradziłam Liam'a!
-Czekaj, czekaj.- zaczęłam się nerwowo śmiać po raz drugi dzisiaj. Tym razem bardziej kpiąco niż jak świniak.- Gdy rozmawiałyśmy w samolocie mówiłaś mi, że zdradziłaś Liam'a i że go nie kochasz, a teraz co?!- krzyknęłam zbyt głośno. Obawiałam się, że ktoś mógł to usłyszeć.
-Wiem, co mówiłam, Olivia! Kłamałam. Kocham Liam'a i nie zdradziłam go.- tłumaczyła.
-Lily, czy Ty kurwa siebie słyszysz? Co to za pieprzona gra!- krzyczałam szeptem.
-Nie rozumiesz. To nie żadna gra. Po prostu się bałam.
-Czego się bałaś?- zapytałam już nieco spokojniej.
-Reakcji twojej, Liam'a. Reakcji moich rodziców i całej reszty. Zrozum.- tłumaczyłam co chwila pociągając nosem.
-Reakcji? Reakcji na co?- dopytywałam. Naprawdę już nic nie rozumiem.
-Chcę się z Tobą spotkać. To nie rozmowa na telefon.- nie odpowiedziała na moje pytanie.
-Huu..- wypuściłam głośno powietrze, które przez dłuższy czas ugrzęzło w moim drżącym gardle.- Kiedy, gdzie?
-Po jutrze będę w moim domu. Przyjdź, proszę.- mówiła błagalnym tonem.
-Dobrze, przyjdę.- westchnęłam.
-Ale proszę Cię, Olivia.- powiedziała poważnym tonem.- Bądź sama. Jeżeli przyprowadzisz Liam'a, czy kogokolwiek obiecuję, że zniknę i nic się nie dowiesz, rozumiesz?
-Tak, rozumiem. Nie obawiaj się. Do zobaczenia.- rzuciłam i rozłączyłam się.
No i co teraz? Tego jest już zbyt dużo. Zbyt dużo na mnie spoczywa. Wplątałam się w to gówno kłamstw i siedzę w tym po uszy. Powinnam powiedzieć o wszystkim Liam'owi i przede wszystkim Harremu. Obiecałam mu wtedy, że nigdy go nie okłamię, a robię to. Liam'owi też obiecałam, że jak tylko coś będę wiedzieć to dam znać. 
Spojrzałam na odbicie w lustrze. Byłam blada. Blada ze strachu. Wręcz blada i jednocześnie zielona. Ochlapałam twarz wodą i spięłam włosy. Teraz mogę tylko mieć nadzieję, że nikt po mnie nic nie zobaczy. 
Zeszłam na dół. Wszyscy się świetnie bawili. Próbowałam się również rozluźnić, ale nie mogłam. Czułam się źle. Chciałam tylko pójść spać.
-Harry..- złapałam go za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie. Można było wyczuć w jego równomiernym oddechu mocny zapach alkoholu, który dzisiaj spożył.- Jestem zmęczona. Idę spać. Baw się dobrze.- ucałowałam go w policzek i się odwróciłam.
-Czekaj..- złapał mój nadgarstek i odkręcił mnie, tak aby stała przodem do niego.- Idę z tobą.- uśmiechnął się i obydwoje ruszyliśmy na górę. 
Tuż przed drzwiami do mojego pokoju, poczułam duże dłonie Harrego na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie i zsunął swoje ręce na moją pupę.
-Widzę, że coś jest nie tak..- spojrzał mi w oczy.
-Wejdźmy do środka..- złapałam go za nadgarstek i wciągnęłam do pokoju.
Usiadłam na moim łóżku i spuściłam wzrok na podłogę. Harry usiadł obok mnie i owinął swoje ramię wokół mojej tali.
-Powiedź mi, co jest nie tak. Coś zrobiłem?- zapytał zasmucony.
-Nie..- pokręciłam przecząco głową.- Po prostu..- pojedyncza łza wypłynęła z mojego lewego oka.
Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Czułam, że muszę mu powiedzieć.
-Boję się, że mnie znienawidzisz..- wyszeptałam prawie niesłyszalnie, jednak on usłyszał.
-Ciebie? Olivia, spójrz na mnie..- przekręcił mój podbródek tak, abym patrzyła mu w oczy.- Nie mógłbym Ciebie nienawidzić. Kocham Cię.- pocałował mnie w usta. Tak delikatnie, tak subtelnie.
-Harry... Ja..- wielka gula stała w moim gardle. Jego wzrok był spokojny, a dłoń głaskała moje udo od dołu do góry.- Wiem dlaczego Lily zostawiła Liam'a.- wyszeptałam prawie się dławiąc. 
-Powiesz mi dlaczego?- zapytał zupełnie spokojnie. Spodziewałam się jakieś złości, zawiedzenia, może rozczarowania? Sama nie wiem. Po prostu on jest... cudowny.
-[...] Obiecałam jej, że nikomu z was nie powiem. Wiedziałam to już tak dawno, nim zniknęła i powinnam powiedzieć o tym Tobie. Tak strasznie mi głupio, wiem, że się zawiodłeś i cię okłamywałam udając, że nic nie wiem, ale naprawdę nie wiedziałam co robić i jeszcze jak do mnie dzisiaj zadzwoniła i umówiła się ze mną na spotkanie. Popłakałam się. Tak bardzo cię przepraszam Harry i ja..- mówiłam ledwo co łapiąc oddech.
-Shh..- przerwał mi kładąc wskazujący palec na moich drżących wargach.- Rozumiem. Nie jestem zły, ani zawiedziony. Jestem z Ciebie dumny, kochanie.- spojrzał na mnie i się uśmiechnął.- To twoja przyjaciółka i miałaś wobec niej pewne zobowiązania. Jestem dumny, że mimo wszystko mi powiedziałaś co wiesz. Że mi zaufałaś.- nie wytrzymałam. zaczęłam płakać i rzuciłam się w ramiona Harrego. Wtuliłam się mocno w zagłębienie miedzy jego szyją i ramieniem. Jego duża doń mocno obejmowała mnie w pasie, a druga gładziła moje plecy od dołu ku górze dając uspokojenie.- Nie płacz.- wyszeptał w moją ucho i ucałował mnie w czoło. Otarł łzę spływającą po moim policzku i się uśmiechnął.- Nawet jak płaczesz jesteś piękna.- ujął moją twarz w swoje dłonie i przyciągnął ją do swoich ust. Jego pocałunki sprawiały, że czułam się lepiej. Jego ciepłe ciało dawało mi ochronę. Jest moją własną, ludzką tarczą dzięki której mogę czuć się w pełni bezpiecznie. 

***************************
Hej!
Wiem, że ostatnio rzadko coś dodaję, więc postanowiłam dzisiaj zarwać trochę noc i dodać coś od Siebie. Po raz pierwszy podoba mi się to co napisałam. Nie wiem jak wam, ale mi się podoba. Mam nadzieję, że zostawicie małą opinie w komentarzu. Mam jeszcze prośbę. Jeżeli mój blog się wam podoba i macie znajomych, którym mógłby przypaść do gustu to zapraszajcie ich do czytania. Nie żeby wywierała to na was. Po prostu jak chcecie :) Dziękuję, że nadal jesteście. Mimo, że jest was mało. Kocham was <3
Paulina.xx
P.S mam nadzieję, że nie ma błędów :*

11 komentarzy:

  1. Zajebiste. Czekam na next. :*
    Korzystając: dailystronger-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny już nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominujemy cię do Liebster Awards!
    bolalo-boli-bedziebolec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nim zdążyłam się głębiej nad tym zastanowić, tuż przed moim nosem zatrzymał się czarny samochód, z którego wysiadła jakaś kobieta. Było ciemno, więc nie widziałam jej zbyt dokładnie. Bez słowa rzuciła w kierunku Louisa kluczyki od auta, które złapał w locie tuż przed swoim nosem.

    - Dzięki, Lottie. – powiedział do kobiety, która odpowiedziała jedynie uśmiechem i weszła do środka – Chodź, odwiozę cię do domu. – rzucił z kolei w moim kierunku, a jego głos zabrzmiał wyjątkowo miękko.
    - Ale… Ja nie mam domu… - wybąkałam totalnie bez sensu jak mazgające się dziecko.
    - To gdziekolwiek. Nie będziesz tu tak siedzieć.


    http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/

    .

    OdpowiedzUsuń
  5. Uff mam trochę rozdziałów do nadrobienia, ale mam nadzieję, że szybko uda mi się to nadrobić, bo zapowiada się super.:D W wolnym czasie zapraszam do mnie: http://you-light-up-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do siebie:
    http://dangerous-zayn-malik.blogspot.com/
    http://gardenof-stories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej *.* opowiadanie genialne . :) Czekam na następny :)


    http://tellmealieroxanneclouster.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział !!! No nie powiem wciągnęłam się. Zapraszam do siebie : http://opowiadanie1dblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne . Dodawaj rozdział nie moge sie doczekac . GENIALNY BLOG . Jejku chyba najlepszy jaki czytałam ( a duuuużo czytałam ) . Czekam na 2 czesc :)

    OdpowiedzUsuń
  10. dodaj szybko rozdział nie moge sie doczekac <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowite ! Dalej dalej ! Kocham cię !

    OdpowiedzUsuń